Muno.pl Podcast 24 – dOP

Podcast

dOPiero po przesłuchaniu ekskluzywnego miksu i przeczytaniu wywiadu, pozwalamy Wam na dalsze przeglądanie strony Muno.pl.

Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym co sprawia, że tańczycie i czerpiecie z tego niesamowitą radość? Tajemnica tkwi w wydzielanej przez wasz organizm magicznej substancji o nazwie dopamina. To ona  koordynując pracę mięśni odpowiedzialna jest za kontrolę ruchu, a wydzielając się w mózgu powoduje u was poczucie euforii. Podejrzewamy jednak, że aby cały proces był kompletny – potrzebny jest bodziec zewnętrzny. Bardzo dobrym przykładem może być tu muzyka tworzona przez…dOP. I właśnie na tym zagadnieniu skupimy się dzisiaj.

Wiele anegdot związanych jest z życiem i twórczością Clementa Zemstova, Damiena Vandesande i Jonathana Illel, w skrócie dOP. Już przy pierwszej, wydanej w 2007 roku, epce „Between The Blues” wiedzieliśmy, że oto na horyzoncie pojawiło się coś czego ignorować nie można. Szybko też, ci niepokorni ekscentrycy, przyzwyczaili nas do swoich bezpretensjonalnych muzycznych wycieczek w krainy techno/house i regiony jazz/soul/funk. Z czasem, status „niezapomnianych” zyskały ich żywiołowe i spontaniczne występy na żywo. I tak rok za rokiem, epka za epką i oto w październiku 2010 ukazał się ich debiutancki album „Greatest Hits”, którym tylko utwardzili wyznaczoną przez siebie dróżkę w muzyce elektronicznej.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Dobroczynne działanie dOP trwa o czym najlepiej przekonacie się czytając wywiad i słuchając Muno.pl Podcast 24 mixed by dOP!

POSŁUCHAJ!

WYWIAD: dOP (Paryż)

Na swoim koncie macie już album „Greatest Hits”… Jaki jest więc wasz sposób na hit?

Kiedy mówimy o hicie, mamy na myśli utwór, który uznał każdy z nas w stu procentach… hitami są te utwory, nad którymi pracowaliśmy tak pieczołowicie, że nie musieliśmy już o nich dyskutować. A rzeczywiście, nad niektórymi utworami z albumu musieliśmy długo pracować, czasem robiliśmy trzy lub cztery jego wersje. Może niektóre z nich ujrzą światło dziennie dopiero po śmierci Jo…

Poza tym zabawnie jest w ten sposób nazwać swój pierwszy album. Zawsze lubiliśmy reklamy w TV typu: „the very best of” czy „the greatest hits” takiego a takiego artysty…

No i oczywiście mieliśmy nadzieję, że w ten sposób uda nam się zwiększyć sprzedaż…

Potraficie czytać nuty?

Tak, oczywiście. Mamy wykształcenie muzyczne na różnych poziomach. Gramy na kilku instrumentach. Potrafimy porozumieć się zarówno z Emmanuelem, jak i z tymi którzy nie mają akademickiego podejścia do muzyki. Czerpiemy z dwóch światów. Więc tak, potrafimy czytać i zapisywać nuty.

Wasze podejście do muzyki jednak wydaje się bardzo spontaniczne… pracując nad swoim albumem współpracowaliście z Macedonian Radio Symphonic Orchestra oraz kompozytorem Emmanuelem d’Orlando. Wyobrażam sobie, że ich metody pracy są jednak nieco inne.. możecie powiedzieć coś o tej współpracy?

Emmanuel był odpowiedzialny za kontakty z orkiestrą oraz dyrygentem. Sesje odbywały się przez Skype-a – w naszym studio oraz w studio radiowym w Macedonii. To było istne szaleństwo. Kiedy zaczynaliśmy prace nad utworem wszystko szło bardzo spontanicznie, ale później- gdy przychodziło do aranżacji i instrumentacji, nie było już tak spontanicznie, wymagało to za to czasu. Choć zdarzało się też, że utwór gotowy był w ciągu czterech godzin.

Jaka część albumu „Greatest Hits” była nagrywana live? Jaką rolę odgrywał tu sampling?

Nie samplujemy. Gramy i wytwarzamy sami każdy dźwięk, każde tło. Używamy bardzo mało maszyn, właściwie tylko syntezatory. Nagrywamy live, edytujemy, ale o każdej kompozycji myślimy wcześniej i nagrywamy ją w czasie rzeczywistym. Nagrywamy w Protools, nie mamy żadnych plików MIDI, w studio nie ma plug-inów. Ale nie mamy też nic przeciwko samplowaniu. Chociażby to co potrafi zrobić z loopami Moodymann jest po prostu niesamowite. Generalnie nie wierzymy w żadne zasady, które powinny obowiązywać przy tworzeniu muzyki, każdy musi znaleźć swój sposób na wyrażenie siebie.

Czy myśleliście kiedyś o występowaniu na scenie razem z zespołem, chociażby tak jak Guillaume Coutu Dumont i The Side Effect?

Oczywiście, myślimy o tym. W naszym przypadku byłoby to jak powrót do korzeni, więc prędzej czy później musi to nastąpić, choć pewnie już nie jako dOP. No, ale czas pokaże…

Przyznaję, że nie mogę powstrzymać się przed zadaniem pytania o wasze początki z muzyką elektroniczną oraz produkcją, ponieważ prawdopodobnie usłyszę jakąś ciekawą historię z tym związaną…

Wzięliśmy kwas oraz pewną tajemniczą substancję na polu w południowo-zachodniej Francji i mieliśmy wizję. I wszystko było już jasne, choć musiało minąć kolejne 15 lat zanim tak naprawdę zaczęliśmy. Jeśli chodzi o produkcję, to od wielu, wielu lat wspólnie tworzymy muzykę. Właściwie po tym jak zobaczyliśmy dokument o Woodstocku na Arte, takim bardzo ambitnym kanale w TV. Clement ciągle jeszcze ma nagrania z tamtego okresu, takie perełki jak „My life is calamity”, „On your radio now”, czy „Derapages”.

Nagrywać zaczęliśmy mniej więcej w 1994 roku na czterościeżkowym magnetofonie, który należał do naszego, nieżyjącego już przyjaciela, Romana… nie było to łatwe zadanie i generalnie dźwięk był bardzo nieczysty. Bardzo szybko też zaczęliśmy dogrywać części wokalne. Tak naprawdę od tamtego czasu nigdy nie przestaliśmy…

Jonathan może śpiewać co zechce, czy pisanie tekstów jest również pracą grupową? Jak rozkładają się u was moce twórcze?

Jo sam pisze teksty i może śpiewać cokolwiek zechce, aczkolwiek możemy wpływać na inne aspekty jego pracy. Generalnie, jesteśmy typami, którzy w studio zawsze mówią to co myślą. Przykładamy też ogromną wagę do każdego etapu naszej pracy.

Słyszałam, że zbieracie pamiątki z tras i wyjazdów. Jaka jest najdziwniejsza rzecz, którą przywieźliście do Paryża?

Ciężko powiedzieć. Mamy na przykład kolekcję chorągiewek z Mutek, kilka kostiumów z ostatnich urodzin Fabric. Ale mamy również ogromny różowy spermatozoid…

A jeśli chodzi o scenę klubową, co ma Paryż, czego nie ma Berlin lub Londyn?

Clement mieszka w Berlinie, Jo jest w tej chwili w San Francisco, a Damien w Moskwie. Bardzo dużo podróżujemy i obecnie rzadko bywamy w Paryżu. Ale zawsze z przyjemnością tam wracamy ze względu na nasze rodziny, przyjaciół i wspaniałe studio. Ale tak naprawdę to co czyni wyjątkowym Paryż w naszych oczach, związane jest z faktem, że jest to nasze miejsce urodzenia… Oczywiście, dziewczyny są piękne i seksowne, jedzenie -jak wiadomo -świetne, mamy również najlepsze wina i trudno nie zgodzić się z tym, że miasto jest przepiękne i ma bogatą tradycję historyczną.

Zdradźcie mi swoje plany na najbliższą przyszłość…

Wróciliśmy do studia w marcu i zaczęliśmy pracę nad nowym materiałem. Clement zbudował niesamowite studio w naszej bazie w Berlinie, the salon zur wilden renate.

Powoli również zaczynamy pracę nad naszym francuskim albumem.. .czas pokaże.

Czy na koniec możecie powiedzieć coś o nagranym przez Was miksie?

Właściwie jest on niezmiksowany… jest to kolekcja utworów, które lubimy, zaczynając od utworu jednego polskiego kompozytora, na drugim kończąc. Chcieliśmy aby brzmiał on jak wtedy gdy podczas podróżowania w końcu natrafiamy na naszą wymarzoną stację radiową.

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiała Magda Chomsk Nowicka



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →