Electronic Beats Festival 2013 – RELACJA MUNO.PL

Relacja

W miniony piątek w Poznaniu odbył się Electronic Beats Festival, który podobnie jak w zeszłym roku zainicjował kolejny sezon letnich festiwali muzycznych w Polsce. Sprawdźcie, jak się bawiliśmy...

Poznańscy festiwalowicze nie spieszyli się. Większość z nich nie miała zamiaru zjawić się przed dwudziestą trzecią, mimo że specjalna strefa chill sprzyjała przedimprezowej rozgrzewce już od godziny ósmej. Dlatego też niewielu widziało, gdy bez większych wstępów i ceregieli, na scenę wtargnął VSHOOD – polski support wyłoniony w drodze konkursu „Zagraj na Electronic Beats”. Wschodni temperament zaszyty w bassowych loopach oraz sprawna perkusja szybko zaczęły nadawać imprezie odpowiedni rytm. Natomiast, popisy wokalne Miss God niech pozostaną kwestią gustu. Jedni lubią podobne ozdobniki, inni wolą gdy gra muzyka.
Występ duetu Hundreds miał potencjał. Trochę jednak zabrakło ludzi, którzy przechwyciliby energię płynącą ze sceny. Pełna uroku i energii Eva Millner oraz skoncentrowany na instrumentach Philipp Millner stworzyli solidne podstawy dla dobrego koncertu. Już sam fakt zagrania na początku utworu „Machine” (zapewne klubowiczom znanego bardziej w wersji Bodi Bill) pozwolił zdobyć przychylność publiczności. Nie da się jednak ukryć, że koncert Hundreds najbardziej odbiegał stylistycznie od reszty występów. Subtelniejsze brzmienie zespołu bardziej zachęcało do bezwolnego kołysania się niż do tanecznych swawoli.
I’m a bassline junkie, tell them again… czyli czas na prawdziwe festiwalowe uniesienia przyszedł wraz z występem Dizzeego Rascala. Wspaniały kontakt z publicznością, wartka akcja, miks starych i nowych utworów rozkołysał publikę do ostatnich rzędów. Artystom ani przez sekundę nie brakawało przebojowości, a skoczne bity i giętki język rapera, z ujmująco brytyjskim akcentem, od początku były gwarantem dobrej zabawy. Publika oczekiwała igrzysk i je otrzymała.
Jeśli jednak miałabym wskazać gwiazdę tegorocznego Electronic Beats Festival, powiedziałabym głośno i wyraźnie: Modeselektor. Nie na darmo duet z Berlina od lat wyznacza standardy koncertów muzyki elektronicznej. Niepodrabialne brzmienie plus idealnie zgrana z dźwiękiem oprawa wizualna absolutnie obezwładniły część publiczności. Charyzma, sceniczna swoboda i wesoły nastrój muzyków czarowały i zmuszały do zabawy. Publika godziła się na wszystko, również twierdząco odpowiedziała na pytanie: are you ready for a pillow fight, dzięki czemu chwilę później nad jej głowami przeleciały tuziny białych poduszek. Z kolei Modeselektor zgodził się na pozostanie na scenie nieco dłużej i bisował trzy, a może i czterokrotnie…
Jako jedno z nielicznych dużych polskich miast, Poznań nie posiada własnego festiwalu muzycznego. Electronic Beats miał niejako zapełnić tę lukę, trudno jednak mówić o spektakularnym sukcesie wydarzenia. Przede wszystkim brakowało ludzi, tłumu i hałastry, który wypełniłby energią salę MTP. Być może gorsza frekwencja spowodowana była odwołaniem występu A-Traka, a może po prostu festiwal zniknął gdzieś pomiędzy innymi klubowymi ofertami. Było dobrze. Każdy z pewnością opuścił imprezę z przynajmniej jednym dobrym wspomnieniem, a może i niezapomnianą chwilą. Mogłoby jednak ich być dużo więcej…

ELECTRONIC BEATS FESTIVAL 2013 – FOTORELACJA MUNO.PL



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →