Historia 'trylogii berlińskiej’ Davida Bowiego

Artykuł

W połowie lat 70-tych David Bowie uciekł przed Ameryką do Berlina. Skrył się razem z Iggy Popem w jego zachodniej części i stworzył trzy albumy, a zarazem pewien rozdział swojej twórczości. Dla słuchaczy muzyki elektronicznej jest to rozdział najbardziej interesujący!

Upadek muru berlińskiego przyniósł ludziom wolność oraz techno. Zjednoczenie Niemiec przebiegało w atmosferze euforii i chaosu, co okazało się niezwykle inspirujące dla młodych Berlińczyków, którzy tłumnie zapełniali klubowe parkiety lat 90-tych. Wtedy mało kto pamiętał, że 15 lat wcześniej instalowano nowe, solidniejsze płyty muru, który liczyć miał już ponad 100 kilometrów. W Berlinie zjawili się wówczas tacy artyści, jak David Bowie, Iggy Pop, Brian Eno, Jim Jarmusch, Nick Cave, a świat podzielony murem stał się inspiracją do stworzenia wielu muzycznych i filmowych dzieł.

David Bowie zjawił się w Berlinie w 1976 roku i spędził w nim trzy lata. Miał już za sobą wcielenie przybyłego z kosmosu Ziggy’ego Stardusta oraz kokainowego księcia, Thina White Duke’a. Do Berlina przygnała go natomiast chęć poznania eksperymentalnej muzyki, która wówczas rozwijała się w Niemczech. Szczególnie zaintrygowała go odmiana progresywnego rocka, tzw. krautrock, charakteryzująca się m.in. mechanicznym i psychodelicznym brzmieniem oraz eksperymentatorskim podejściem do wczesnych modeli syntezatorów. Z gatunkiem tym związane są chociażby początki działalności zespołu Kraftwerk.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

W ciągu trzech lat spędzonych w Niemczech, David Bowie stworzył tzw. Trylogię Berlińską – albumy „Low”, „Heroes” oraz „Lodger”, które swoje oryginalne syntezatorowo-ambientowe brzmienie w dużej mierze zawdzięczają producentowi oraz kompozytorowi, Brianowi Eno.

Brian Eno w studiu zjawił się z syntezatorem EMS Synthi AKS oraz renomą muzyka awangardowego. Zaledwie rok przed przyjazdem Bowiego do Berlina, dał początek muzyce ambient rozwijając koncepcję muzyki jako elementu tła i otoczenia. Miał na swoim koncie współpracę z Bryanem Ferry i zespołem Roxy Music oraz szereg solowych, nierzadko eksperymentalnych, projektów. Pozostawał pod silnym wpływem minimalistów, Steve’a Reicha, Philipa Glassa oraz Terry’ego Rileya, potrafiąc umiejętnie przenieść ich założenia na grunt muzyki komercyjnej.

Trylogię Berlińską otwiera wydany w 1977 roku album „Low”. Jego tytuł miał wskazywać na obniżony nastrój Bowiego, który w czasie nagrywania krążka walczył z uzależnieniem od kokainy. Na pierwszą część albumu składa się siedem krótkich piosenek, natomiast drugą część wypełniają dłuższe, w większości instrumentalne kompozycje.

Z albumu „Low” pochodzi jeden z ważniejszych utworów w dorobku Bowiego pt. „Warszawa”. W 1973 roku artysta wracał z wyprawy koleją transsyberyjską i miał przesiadkę w stolicy naszego kraju. Skorzystał z przerwy w podróży i wybrał się na krótki spacer, podczas którego kupił kilka polskich płyt, m.in. Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”. Widok warszawskich ulic w samym środku PRL-u podziałały na muzyka niezwykle przygnębiająco, a podróż przez państwa bloku wschodniego uzmysłowiła mu zło systemów totalitarnych. Parę lat później wspomniał tę podróż wchodząc do studia, w którym czekał na niego Brian Eno z przejmującą kompozycją, zainspirowaną naiwną grą na fortepianie czteroletniego syna Vinsconti’ego. W ten sposób powstawał utwór „Warszawa”, którego wokalna część opiera się na partiach chóralnych pieśni „Helokanie” w wykonaniu zespołu „Śląsk”. Bowie zaśpiewał je jednak w wymyślonym przez siebie języku.

Rok 1977 był dla Davida Bowiego bardzo pracowity. Wyprodukował dwa albumy Iggy Popa- „The Idiot” oraz „Lust For Life” oraz udał się z nim w trasę koncertową jako anonimowy keybordzista. Zaczął zdjęcia do filmu „Zwyczajny Żigolo” z Marleną Dietrich oraz Kim Novak, a także nagrał dwa albumy. Najpierw wspomniany wyżej „Low”, a kilka miesięcy później „Heroes”.

I tak, pewnego dnia Bowie wyjrzał przez okno studia nagraniowego i zobaczył producenta Tony’ego Vinsconti całującego piosenkarkę Antonię Maaβ tuż obok muru berlińskiego. Wkrótce po tym zdarzeniu powstał tytułowy utwór z albumu „Heroes” oraz jeden z największych przebojów muzyka. Świat trwał w stanie zimnej wojny, a David Bowie głośno śpiewał: standing by the wall and the guns shot above our heads and we kissed as though nothing could fall…

Album „Heroes”,  najpełniej z całej Trylogii, oddaje atmosferę Berlina z końca lat 70-tych. Nie bez znaczenia jest to, iż nagrywany był w samym jego sercu – studiu Hansa Tonstudio, oddalonym kilkaset metrów od muru berlińskiego, w dzielnicy Kreuzberg. Album „Heroes” jest również kontynuacją współpracy Bowie-Eno-Vinsconti, którzy ani na chwilę nie przestali poszukiwać i eksperymentować.

Były to czasy, w których efekty dźwiękowe nie uzyskiwało się jednym kliknięciem myszki i w zasadzie wszystko zależało od inwencji muzyków. Umieszczenie, w linii prostej i w różnych odległościach, trzech mikrofonów i nagrywanie wokalu Bowiego w studiu dla orkiestr symfonicznych było posunięciem niezwykle nowatorskim. Także warstwa brzmieniowa albumu – silnie inspirowana elektroniką – kazała wielu uznać album „Heroes” za przełomowy w historii muzyki.

Ponownie płyta „Heroes” została podzielony na dwie części – popowe piosenki oraz ambientowe kompozycje. Strona B albumu rozpoczyna się od utworu „V-2 Schneider”, zatytułowego tak na cześć Floriana Schneidera z zespołu Kraftwerk. Bowie nigdy nie ukrywał, że działalność zespołu, a przede wszystkim wydany w 1974 roku album „Autobahn”, zachęciła go do poznawania intrumentów elektronicznych i miała ogromny wpływ na albumy Trylogii Berlińskiej. W kolejnych instrumentalnych kawałkach mroczne i niepokojące brzmienie syntezatora spotyka się z dźwiękami pianina, saksofonu oraz japońskiego instrumentu koto.

Dwa lata później powstał ostatni album z Trylogii Berlińskiej – „Lodger”, który został przez krytyków przyjęty zdecydowanie chłodniej niż dwa poprzednie. Na krążku nie ma utworów instrumentalnych, a w swoich tekstach Bowie skupia się głównie nie krytyce rzeczywistości społeczno-politycznej. Album „Lodger” jest zdecydowanie mniej elektroniczny, bardziej popowy, ale równie eksperymentalny. Świadczy o tym chociażby posadzenie gitarzysty przy perkusji i wręczenie perkusiście gitary basowej, dość swobodne podejście do samplingu czy następstwa akordów.

Pobyt Davida Bowie w Berlinie nie tylko odcisnął wyraźny ślad w historii muzyki, ale również w historii tego miasta. Muzycy energię i inspiracje czerpali przede wszystkim ze spotkań towarzyskich oraz nocnych eskapad. Do dziś istnieje gejowski klub Neues Ufer, który David Bowie i Iggy Pop bardzo często nawiedzali, a nawet sfinansowali jego remont po tym jak został zniszczony przez skinheadów. Wpadali również do klubu Dschungel, niegdyś odpowiednika nowojorskiego klubu 54, a dziś eleganckiego hotelu. Imprezowali w klubie SO64, najsłynniejszym na świecie klubie z muzyką New Wave, oraz w mniej imponującej knajpie Risko. Niewątpliwie duch tych wszystkich nocnych wypraw oraz dziennych wędrówek po Berlinie słyszalny jest na każdym z trzech albumów tworzących „Trylogię Berlińską”.

Magda Nowicka Chomsk



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →