36 godzin rave’u w Kijowie – Strichka Festival 2017 – RELACJA

Relacja

"Przez dobrą godzinę błądziliśmy i odkrywaliśmy nowe zakamarki, które przypominają berliński ://about blank, czy już nieistniejący KaterHolzig, jednak z estetyką wykończenia i oświetlenia zbliżone do Panorama Bar" - zapraszamy do lektury relacji z festiwalu, odbywającego się w starej fabryce wstążek...

20 maja ukraiński klub Closer wystartował z czwartą edycją festiwalu Strichka. Strichka to z ukraińskiego wstążka/tasiemka, która w myśl organizatorów „ma połączyć serca i umysły ludzi w różnym wieku, kolorze skóry czy płci”. Festiwal ma reprezentować proste, skromne podejście do życia i zachęcać jednocześnie do celebrowania życiowych eksperymentów i nonkonformizmu.
W line-upie znaleźli się tacy artyści jak m.in. Lil Louis, Monolake, Electric Indigo czy Tama Sumo & Lakuti. Zdajemy wam relację z tego wydarzenia w sercu Kijowa, które trwało ponad dobę…

Strichka Festival 2017 – RELACJA

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Po niespodziewanie rozpoczętym konflikcie we wschodniej Ukrainie w kwietniu 2014 roku, ciężko było przewidywać, że w Kijowie utrzyma i rozwinie się jedna z ciekawszych przestrzeni klubowych na mapie Europy, a mianowicie klub Closer. Serce kijowskiego clubbingu jest zlokalizowane na terenie dawnej fabryki wstążek, notabene jednej z najstarszych na Ukrainie, liczącej ponad 100 lat, w której od maja 2014 roku jest organizowany festiwal Strichka. Ponadto uroku miejscu dodaje położenie w sąsiedztwie zabytkowej dzielnicy Podił, przypominającej warszawską Pragę, czy krakowski Kazimierz. Corocznie w majowy weekend fabryka zamienia się w prawdziwy muzyczny pałac, w którym na tegorocznej edycji można było nacieszyć uszy podczas 36-godzinnego maratonu, od sobotniego wieczora, aż do późnego poniedziałkowego poranka.
Na potrzeby festiwalu miejsce zamienia jest w istny labirynt korytarzy, pomiędzy którymi w tym roku znajdowało się aż 6 scen. Po szybkim zameldowaniu udaliśmy się na pierwsze występy. Wcześniej, tuż przy wejściu, organizatorzy dla dobrej orientacji w obszernym terenie przygotowali specjalną mapę. Niestety, z powodu długiego procesu przekraczania granicy białorusko-ukraińskiej, ominęły nas jedne z najważniejszych live actów – Electric Indigo oraz przedstawicieli wytwórni Warp – duetu Plaid. Na otwarcie łez musiał nam wystarczyć set rezydenta klubu Igora Glushko, który zaskoczył nas bogatym warsztatem muzycznym, płynnie przechodząc pomiędzy gatunkami house, techno, a idm. Po Ukraińcu muzyczne stery przejął charyzmatyczny Monolake, który spersonalizował pod siebie nagłośnienie Funktion-One, perfekcyjnie kierując niskie tony z przednich kanałów, a wysokie z tylnych. Całość występu przypominała jego twórczość z projektu Live Surround.

Gdy tylko zakończył swój show skierowaliśmy kroki w dalsze pielesze fabryki. Przez dobrą godzinę błądziliśmy i odkrywaliśmy nowe zakamarki, które przypominają berliński ://about blank, czy już nieistniejący KaterHolzig, jednak z estetyką wykończenia i oświetlenia zbliżone do Panorama Bar. Byliśmy w totalnym szoku, gdy odkryliśmy nieformalną sceną z muzyką ambientową, która służyła za chilloutową herbaciarnię. Szkoda, że puszczanie muzyki ograniczało się tylko do laptopa, gdyż miejsce ma ogromny potencjał do programu ambientowego. Po szybkiej herbatce ponownie uderzyliśmy na scenę „3rd floor”. Tym razem pojawili się na niej magicy z Detroit – AUX88. Panowie od razu poderwali fanów do tańca i uniesienia rąk w górę.

Mimo wczesnego poranka i już 8 godzin trwania imprezy publiczność nadal dopisywała. Szampańskie nastroje panujące na tejże scenie nie zdołały nas zatrzymać i szybko przemieściliśmy się do samego klubu Closer, gdzie seta kończył kolejny ukraiński talent – Roman K, zamykając go utworem Boo Willimas – The Message. O godzinie 6 rano za sterami pojawiła się gwiazda programu z zapowiadanym minimum 6-godzinnym setem, geniusz z Chicago – Lil Louis. Artysta przez pierwszą godzinę zaprezentował niesamowitą mieszankę różnych odmian gatunku house, po czym postanowił chyba dogodzić słuchaczom i oszołomił ich techno, głównie w acidowej stylistyce. Mimo zapowiadanej długiej muzycznej podróży artysta dość szybko szedł z sceny.
O godzinie 9 stale zmniejszająca się liczba festiwalowiczów musiała pożegnać się z tym zadziwiającym muzycznym miksem. Być może sam Lil Louis stwierdził, iż dla 100 osobowej publiczności grać już nie będzie. Pokusiliśmy się na takie przypuszczenie, gdyż organizatorzy festiwalu wcześniej uchylili rąbka tajemnicy zawodowej i zasygnalizowali, iż jest to jeden z najbardziej wymagających artystów, jakich przyszło im do tej pory zapraszać. Późny poranek przyniósł zamkniecie pozostałych scen, do wyboru pozostały już tylko ogródkowe parkiety. Ciepłe promienie kijowskiego słońca ogrzewały twarze wytrwałych tancerzy aż do samego wieczora. Z artystów na polu bitwy pozostali głównie ukraińscy dj-e.

W samym festiwalu doceniliśmy przede wszystkim rozmach, z jakim przygotowano sceny. Każda z nich, nawet ta tymczasowa, była przygotowana solidnie i profesjonalnie. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że poziom produkcji wydarzenia jest podobny do imprez organizowanych przez moskiewskie Arma17. Kijów nie odstaje w niczym od organizacji europejskich festiwali i klubów. Tylko ceny czynią to miejsce innym. Obecny kurs hrywny pozwala na przyjemne i beztroskie wydawanie pieniędzy oraz częste wizyty w barze.
I jeszcze jedna rzecz, do tej pory niespotykana w żadnym z klubów – dobry duszek – maskotka tego miejsca. W festiwalowym sklepiku zaopatrzyliśmy się w stylową czarną torbę z równie stylowym wizerunkiem posągowego kota. Nad ranem, wśród zielonych tarasów łódkowego ogródka, ujrzeliśmy sumiastego zwierzaka spokojnie przegrywającego źdźbło trawy. Zdumiewające jest to, iż wśród roztańczonych ludzi znalazło się miejsce i dla kota.

Tekst: Katarzyna Bujno & Kamil Kuczyński
Zdjęcia: Kamil Kuczyński


Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →