Nasze odkrycia na Spring Break – RELACJA MUNO.PL

Wydarzenie

Dzielimy się swoimi wrażeniami i przemyśleniami na temat odbywającego się w miniony weekend w Poznaniu festiwalu Spring Break...

Spring Break to festiwal do innych niepodobny. W ostatni weekend kwietnia, w kilkunastu różnych miejscach na poznańskiej mapie klubowej, odbyło się kilkadziesiąt koncertów, które zagrali przedstawiciele chyba wszystkich gatunków muzyki alternatywnej, artyści z Polski i zagranicy, debiutanci i sceniczni rutyniarze. Ulice miasta zapełniły się publicznością z całego kraju, która pomimo niesprzyjającej pogody, przemierzała ulice miasta, aby wbić się do większych lub mniejszych klubów oraz uczestniczyć w plenerowych występach headlinerów. Wszystko zaczęło się w czwartek popołudniu, a skończyło w niedzielę w godzinach porannych. Impreza bardzo nam się podobała i na pewno przyjedziemy za rok. A teraz czas na szczegóły…

Szczegóły

Nie było możliwości zobaczenia występów wszystkich artystów i trzeba było przyjąć jakąś taktykę poruszania się po „terenie” festiwalu. I tak, jedni z nosem w programie lub aplikacji realizowali z góry opracowany plan, inni zdali się na instynkt i polegali na przypadku. Nam ta druga opcja wydała się najbardziej sensowna, szczególnie że jako osoby przesiąknięte elektroniką niemal do szpiku kości, jedyne czego chcieliśmy, to szukać i odkrywać.
Bardzo podobało nam się, że trafiliśmy na występ Fertile Hump i Abramowicz, bo tak właśnie wyobrażaliśmy sobie prawdziwy rock’n’roll z tymi całymi punkowymi, bluesowymi i folkowymi smaczkami. Głos wokalistki Fertile Hump nas uwiódł, a gitara zawróciła w głowie. Chłopaków z Abramowicz zaś mocno wspieraliśmy w ich pierwszym koncercie poza granicami Niemiec. Cieszyliśmy się, że dostaliśmy się na koncert Miss is sleepy, choć łatwo nie było. Naprawdę trudno uwierzyć, że to debiutanci, gdy wszystko brzmi tak świetnie, na słuchacza spada takie bogactwo przemyślanych dźwięków, a na to wszystko wchodzi niezwykle intrygujący wokal Izy Rekowskiej. Będziemy też śledzić dalsze losy Buslava, który był dla nas jednym z najbardziej interesujących odkryć tego festiwalu. Muzyk zaprezentował cały zestaw magicznych ballad podkręconych mocną sekcją rytmiczną, które nierzadko przyprawiały o przyjemne dreszcze. Na pewno, (na pewno!), nie zapomnimy występu R.A.U, którego już wcześniej lubiliśmy za kawałek „Cotozakot?”, a teraz absolutnie uwielbiamy za sceniczną charyzmę, świetne teksty i muzykę tkwiącą w idealnym punkcie gdzieś pomiędzy hip hopem, a elektroniką. Dziękujemy za bis: utwór „Nie śpię, bo trzymam poziom” towarzyszy nam nawet teraz.

Debiutanci na dużej scenie

Wiele dobrego spotkało nas ze strony młodych, debiutujących artystów. Dłużni nie pozostali także headlinerzy i bardziej doświadczeni muzycy. Możemy czuć się naprawdę wyróżnieni, gdyż wielu z nich na festiwalu wystąpiło z premierowymi materiałami lub projektami. Reni Jusis promowała swój najnowszy album „Bang”, Bartek Królik przyznał ze sceny, że to jest pierwszy, większy koncert jego nowego zespołu Spoken Love, a Monika Brodka zagrała po raz pierwszy materiał z nowej płyty, wyznając że jest to dla niej bardzo ważny, a zarazem stresujący moment. Dla nas z pewnością był to moment zaskakujący. Przed koncertem z nowego albumu „Clashes” znaliśmy jedynie utwór „Horses”, a i tak spodziewaliśmy się emocji na miarę „Grandy”. I choć było zupełnie inaczej, a my potrzebowaliśmy z dwie piosenki, aby oswoić się z tempem nadawanym przez organy, kwintet smyczkowy i niespieszną gitarę, to bardzo nam się podobało. Szczególnie, że piosenkarka dała prawdziwy popis wokalnego kunsztu i wprowadziła nas na nowe, ambitniejsze obszary swojej twórczości. Podobał nam się też występ Taco Hemingway’a, Rebeki i Dawida Podsiadło, które były klasą samą w sobie. Na koncercie tego ostatniego artysty byliśmy pierwszy raz i na pewno nie ostatni. Polubiliśmy jego sceniczne wcielenie, ciekawe aranżacje mniej lub bardziej znanych utworów, krótkie pogawędki z publicznością. W końcu pod płaszczykiem elektronicznego radykalizmu, mamy uznanie dla dobrego popu, szczególnie gdy jest polski.
„Kończą mi się przymiotniki, ale naprawdę super!” Niech słowa R.A.U, którymi żegnał się z publicznością podczas swojego sobotniego występu, staną się również podsumowaniem trzeciej edycji festiwalu Spring Break. Do zobaczenia za rok!
Tekst: Magda Nowicka Chomsk


Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →