Muzikanova Podcast 20 – Siasia

Podcast

Oddajemy w Wasze ręce ostatni w tym roku Muzikanova Podcast. Oficjalnego zamknięcia sezonu 2010 dokonał polski dj i producent - Siasia

Jego życie, od wczesnych lat młodości, upływa przy akompaniamencie muzyki elektronicznej. Już w wieku 13 lat wiedział co to sprzęt dj-ski i jak trzeba się z nim obchodzić. Bardzo szybko też poznał potrzeby klubowiczów aranżując dla nich nocne zabawy.
Jego rezydentury w klubach Kanty, Ego i Inq dla wielu są synonimami udanych weekendów, a uczestnicy takich wydarzeń, jak Love Parade, Creamfields czy Mayday Polska wiążą z jego występami dobre wspomnienia. Od 2000 roku Siasia to również producent, który z każdym nowym kawałkiem zdobywa coraz większe uznanie wśród fanów muzyki techno, a od 2008 właściciel labelu „Dirty Stuff Records”, który wydając polskich i zagranicznych artystów jest w ścisłej czołówce naszych rodzimych wytwórni.
Z Siasia podsumowaliśmy mijający rok oraz porozmawialiśmy o przyszłości. Dowiedzieliśmy się co sądzi o Śląsku i astronomii. Wiemy również, jak tworzy i jaki ma stosunek do technologii. Chętnie też opowiedział nam o muzycznej przyjaźni łączącej go z Oscarem Burnside
Zachęcamy Was do przeczytania wywiadu oraz przesłuchania przesłuchania Muzikanova Podcast 20 mixed by Siasia!

WYWIAD: SIASIA (Katowice)

Rok 2010 powoli przechodzi do historii. Stąd rozpocznę pytaniem jaki był dla ciebie ten mijający rok?

Jak każdy poprzedni był na pewno w jakimś tam stopniu przełomowy.  A to za sprawą mojej pierwszej wydanej na winylu EPki – „Gas EP”  dla niemieckiego labelu „Müller Records”,  a także remiksu na 12” krążku w wytwórni „NH Records” – label należący do mojego przyjaciela Norbert’a Honkisch’a. Kolejna rzecz to na pewno niemały sukces mojego utworu „Endeavour” w remiksie Dastin’a wydany pod koniec sierpnia nakładem „Dirty Stuff Records”. 18 miejsce w Top 100 Techno na Beatporcie, 3 miejsce we wrześniowym Top 10 Umka. Ponad 60 zagranych imprez w roku. Takie liczby zadowalają i motywują do dalszego działania.
Nakładem twojej wytwórni ukazała się seria kompilacji, której poszczególne części noszą nazwy planet. Również w twojej własnej dyskografii pojawiają się takie nazwy, jak „Voyager”, „Sigma”, czy „Delta…. Interesujesz się astronomią i astronautyką, czy jest to wyłącznie dzieło przypadku?
Nie jestem jakimś fanatykiem astronomii, ale czasami bardzo chętnie czytam artykuły na ten temat. Kosmos, Wszechświat to bardzo ciekawa tematyka. Można się wkręcić na wiele godzin, gapiąc się w monitor. Stąd właśnie nazwy, o których mowa wyżej. Jestem zdania, że tytuł powinien być jak dobry utwór: prosty, chwytliwy i dobrze brzmiący.
Odnoszący spore sukcesy label „Dirty Stuff” prowadzisz od dwóch lat. Powiedz nam, z jakimi problemami musi zderzyć się właściciel labelu w Polsce? 
W styczniu będzie dokładnie 2 lata i 10 miesięcy odkąd założyłem „Dirty Stuff Records” i przyznam szczerze, że nie napotykałem jakiś większych problemów podczas swojej przygody z labelem. Oczywiście, jeśli jesteśmy zieloni w temacie, to może być pod górkę, dlatego też warto wcześniej zaczerpnąć informacji od osób doświadczonych w tej kwestii. Jednak najważniejsze to mieć dobry plan i konsekwentnie go realizować.
Jak współpracuje się z 16-latkiem, który wydaje swój debiutancki album mając już na swym koncie sukcesy godne pozazdroszczenia? Myślę tu oczywiście o Oscarze Burnside… Ty również swoją, trwająca już blisko 15 lat, przygodę z muzyką zaczynałeś w dość młodym wieku…
Oskar zaczynał w podobnym wieku jak ja, tylko, że on miał nieporównywalnie większe możliwości, lepsze warunki. Mam tu na myśli dostęp do muzyki, sprzętu, softu etc.  Mimo wielkiej różnicy wieku i odległości jaka nas dzieli, zaprzyjaźniliśmy się z Oskarem. Jak na swój wiek jest bardzo dojrzałym gościem, świetnie się dogadujemy i nie ma tu mowy o jakiejkolwiek zazdrości z mojej czy jego strony. Jesteśmy w stałym kontakcie, rozmawiamy ze sobą praktycznie codziennie, wymieniamy się muzą, pomagamy sobie. Staram się go też w jakimś sensie przygotować na to wszystko co go czeka, jeśli dalej będzie szedł tą drogą – bo zawiść i obłuda jest na każdym kroku. Życzę mu jak najlepiej, mam nadzieję, że osiągnie naprawdę wiele i będzie mi wysyłał pocztówki z Ibizy…hehe.
Jakiś czas temu porzuciłeś ciężkie granie i z postawionego przy twoim nazwisku tagu „hard techno” pozostało tylko „techno”. Czy są również inne style i brzmienia, które cię szczególnie interesują i fascynują, i mogłyby przeniknąć do twoich produkcji? 
Hard Techno lata świetności ma już dawno za sobą, więc nie ma co rozprawiać na ten temat. Ten rozdział jest już dawno zamknięty w mojej karierze. Jestem zafascynowany praktycznie większością gatunków muzycznych, jeśli tylko mają coś nietuzinkowego do zaoferowania. Nie ważne czy jest to jazz, hip-hop czy dark ambient. Jeśli słyszę, że ma to ‘coś’ to wiem, że jest warte uwagi i chętnie zagłębiam się w dany nurt. Uwielbiam muzykę filmową i z gier komputerowych. Nie odważyłem się jednak do tej pory na tyle eksperymentować, by przemycać moje muzyczne alter ego do moich produkcji, ale nie mówię, że o tym nie myślę…
Jaki jest twój stosunek do technologii? Wiem, że grasz wyłącznie z płyt winylowych… Z jakiego sprzętu korzystasz przy produkcji muzyki?
Od samego początku mojej przygody z dj-ką, po dzień dzisiejszy gram tylko i wyłącznie z winyli. Nie wyobrażam sobie by zamienić gramofon na komputer czy 12” na CD. Wiem, że kiedyś ten czas nadejdzie, ale będzie to spowodowane końcem ery winyli, która już od jakiegoś czasu wisi w powietrzu. Kiedy w sklepach z płytami nie będzie już w czym przebierać, z wielkim bólem serca trzeba będzie przesiąść się na technologię cyfrową. Oczywiście bez niej nie można się już obejść w studio przy produkcji muzyki. Cały proces skupia się głównie na komputerze i klawiszach.
Podobno nie jesteś typem producenta, który przesiaduje całe dnie w studio…

Owszem, nie jestem. Moją największą pasją zawsze była i jest dj-ka. Produkcje stawiam na drugim planie. Nie umiałbym codziennie robić tego samego, bo zacząłbym traktować to jak swoją pracę, a tego bym nie chciał. Dlatego każdego dnia staram sie zajmować czymś innym, żeby nie wpaść w życiowego loop’a,  bo to chyba najgorsze, co może człowieka spotkać. Dlatego kilka godzin tygodniowo w studio w zupełności mi wystarcza.
Śląsk i Zagłębie wychowało wiele hip hopowych składów, które wyraźnie odróżniają się od tych z reszty Polski. Jak bardzo klimat panujący w Katowicach i okolicach wpływa na twoją twórczość i ogólnie ludzi zajmujących się tam muzyką elektroniczną?
Śląsk raczej nie jest żadną potęgą na scenie muzyki elektronicznej. Nie wiem czy w ogóle takowe u nas w kraju istnieje. Chyba każdy region ma swoich herosów i nie ma tutaj co porównywać tych dwóch gatunków, bo hip-hop to muzyka wywodząca się z ulicy. To dwie zupełnie różne bajki. Tam główną rolę odgrywają słowa. W elektronice nie ma znaczenia czy mieszkasz w Katowicach, Krakowie czy w Warszawie a wyrobienie „elektronicznego slangu” to chyba rzecz niemożliwa. Co najwyżej może to mieć deprymujący wpływ. Wszędzie szaro, buro i ponuro…
Zaczęliśmy od podsumowań, skończmy więc na planach związanych z rokiem 2011…
Trzeci rok z rzędu moje największe nadzieje i plany związane są z Dirty Stuff Records oraz produkcją. To moje dwa priorytety, ale oczywiście nie zaniedbam innych rzeczy związanych z muzyką, bo ona jest całym moim życiem. Na pewno wiele uwagi poświecę mojemu najmłodszemu projektowi, z którym ruszyliśmy niedawno wspólnie z Jacobem Seville. Jest to wspólny projekt labelu i dystrybucji o nazwie Fairy Records & Distribution, który w tej chwili skupia już 24 net-labele z kilku krajów. Zapraszamy producentów oraz labele do zapoznania się z naszą ofertą na www.fairyrecords.com. No i w czerwcu trzeba będzie jakoś uczcić te 15 lat na scenie:)
Czy możesz nam jeszcze powiedzieć coś więcej o nagranym przez ciebie miksie?

Po raz pierwszy cały mix od początku do końca składa się tylko i wyłącznie z moich utworów, zarówno w oryginalnych wersjach jak i remiksach innych artystów, oraz wszystkie tracki sygnowane są moim labelem „Dirty Stuff Records”. Połowa z nich miała już swoją premierę w tym roku, a druga połowa pojawi się w pierwszym kwartale 2011. Set jak zwykle utrzymany w klimacie stricte technicznym. Mam nadzieję, że przypadnie czytelnikom i słuchaczom Muno.pl do gustu:)
Dziękuję za rozmowę:)
Rozmawiała Magda Chomsk Nowicka


Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →