Muno.pl Podcast 70 – DJ MO

Podcast

Mix nr 70 przygotował nasz przyjaciel DJ Mo znany wcześniej jako Motyl, artysta wytwórni Recognition. Nieszablonowy gust, DJ'ska klasa i pozytywne serce - tak w skrócie możemy zachęcić Was do przesłuchania najnowszego odcinka Muno.pl Podcast!

Marcin Karpiński – znany jako DJ Motyl czy Mo, jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych DJów warszawskiej sceny klubowej od połowy lat 90.

Urodzony w Warszawie na Muranowie, wielbiciel płyt winylowych. Na początku inspirował się muzyką klasyczną, potem surowym hip hopem i hard corem by w latach 90 odkryć elektronikę – zarówno taneczną, odkrywaną przez imprezy w Berlinie, jak i eksperymentalną.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

DJ z duszą – o podejściu do życia i muzyki przeczytacie w naszym wywiadzie, który umili Wam najnowszy Muno.pl Podcast mixed by DJ MO:

WYWIAD: DJ MO (Warszawa)

Kim jesteś?

Marzycielem na pewno, bywam także nadpobudliwy, chociaż to ostatnio się jakoś zmieniło, być może że przez wiele lat grania, przyszedł spokój. No i cecha która utrudnia trochę życie, a mianowicie jestem i zawsze byłem rewolucjonistą. To łączy się pośrednio z marzycielstwem więc dodam jeszcze, że wzrokowcem 😀

Pierwsza muzyczna inspiracja w moim życiu, to…

Hmm trudno powiedzieć bo w szkole podstawowej do której uczęszczałem byłem mocno faszerowany klasyką. Lubiłem Haydn’a, kochałem opery Mozarta ale tym się wszyscy zachwycali. Ja wolałem dynamiczniej. Pierwszy raz kiedy dostałem gęsiej skórki, zaszkliły mi się oczy i włos zjerzył się na rękach i głowie to gdy usłyszałem „Taniec z szablami” Arama Chaczaturiana. Potem miałem to samo z Wagnerem czy Bethovenem. Odrobinę później, pod koniec podstawówki, gdy jechałem na rowerze pod szkołą usłyszałem jak ktoś puścił w sali „Children of Sanchez” Chucka Mangione… Ledwo dojechałem do domu i to chyba wielkie szczęście, że nie potrącił mnie wtedy żaden autobus czy samochód. To było coś co słyszałem w głowie bardzo dokładnie i głośno. Nie zamierzałem się wtedy zatrzymywać ani razu, aż nie dojadę do celu. Na pewno ten utwór, jak i tę szarżę będę pamiętał do końca życia. Chyba odbiegłem od pytania ale to był proces i pewien ciąg inspiracji klasyką, dopiero potem przyszedł okres buntu i ojcowska indoktrynacja Stonesami:).

Moment, w którym pierwszy raz usłyszałeś brzmienie elektroniki sprawił…

…to był, na pewno w dzieciństwie, Kraftwerk i Rockit Herbiego Hancocka. Odbiło się to na mnie wielką fascynacją arpeggiami czy brzmieniami cyfrowych a później analogowych syntezatorów i zaprogramowanych motorycznych brzmień, co trwa do dziś. To samo później usłyszałem w produkcjach Depeche Mode, Front 242 czy nawet Alphaville. Szczególnie dolnych rejestrów, które odnalazłem jeszcze później w brzmieniach takich artystów jak Model 500 czy Underground Resistance. Co poczułem? Zabrzmi to może dziwnie ale strasznie mnie „to coś” zaciekawiło i chyba poczułem w tym brzmieniu wielką siłe. Paradoksalnie o wiele szczerszą, niż w bardziej ludzkich a mniej zautomatyzowanych rzeczach, których słuchałem wcześniej. Potem, kilka lat później odczułem to jeszcze raz, z głębszym przemyśleniem, kiedy słuchałem, z kolegami i wieloletnimi przyjaciółmi Jackiem Sienkiewiczem i Michałem Ostapowiczem, rzeczy z wytwórni WARP records. To, na pewno dość mocno zbudowało mój światopogląd na temat muzyki elektronicznej, w 2 połowie lat 90 tych. Poczułem wtedy, jakąś kompletną wolność i istnienie czegoś więcej, być może jakiejś wyimaginowanej ale bardzo głębokiej, alternatywnej równoległej rzeczywistości czy płaszczyzny muzycznej. Ciężko to sformułować ale tak właśnie było :D.

Gdyby nie muzyka to?

Pewnie byłbym kompletnie kim innym albo w ogóle by mnie nie było. Nie jestem w stanie żyć bez muzyki, to dla mnie najszlachetniejsza i najczystsza forma sztuki i najpiękniejsza droga do wyrażania samego siebie. Do tego dochodzi również taniec, który jest jakby osobnym językiem ale ja nie jestem jego mistrzem – raczej jestem od grania. Muzyka to dla mnie nieodłączny element życia, dzięki któremu niejednemu łatwiej jest funkcjonować, młodym bardzo rozwija wyobraźnię. Jednak od jakiegoś czasu ze zdumieniem obserwuję jak, odchodzi u wielu osób na plan dalszy. Wiem, że nastały ciężkie czasy i każdy chciałby zająć się odcinaniem kuponów i zarobieniu pieniędzy na siebie czy rodzinę ale jednak wydaje się, że takie osoby, często opiniotwórcze, nie zdają sobie do końca sprawy z tego co robią. Jak osłabia to powszechne pojmowanie tej pięknej dziedziny. Nie mógłbym tak nigdy, zawsze będę się starał „zarazić” ludzi tym co daje muzyka, zawsze interesowała mnie w tym wszystkim interakcja między ludźmi w trakcie jej odbioru, na parkiecie, tym dla mnie jest prawdziwa dj-ka. Nie ma Ja i Wy, jesteśmy my wszyscy i to coś.

W muzyce ważne dla mnie jest?

Chyba przede wszystkim szczerość, fakt że to co słyszymy jest dokładnie tym co wypływa zarówno z mózgu jak i serca autora.

W życiu ważne dla mnie jest…

Zdrowie i szczęście ale to bardzo ogólnie powiedziane. Myślę, że w tej chwili konsekwencja i upór w dążeniu do celów ale to chyba przychodzi z wiekiem. Szczere uczucia i spójność w porozumieniu z samym sobą. Jednak, nigdy nie można mieć wszystkiego, powinno się umieć cieszyć tym co się ma i każdym kolejnym dniem.

W kulturze klubowej nie pochwalam…

Może napiszę co mi się nie podoba w tej kulturze w tej chwili, choć na pewno wolałbym skupiać się na tym co się podoba ale trzymając się pytania… Ja zbudowałem sobie światopogląd tego zjawiska w połowie lat 90 tych. W czasach eksplozji rave’u, imprez masowych gdzie wbrew pozorom nie mówiło się za dużo jak teraz. Wszyscy mieli jakąś „kryptotelepatyczną” nić porozumienia. Zawsze uważałem, że ta kultura była czymś co łączy ludzi a motywem przewodnim była miłość. W tej chwili, wyrażając to bardzo delikatnie, uważam że bywa różnie. Czasami mam wrażenie, że coraz więcej osób kieruje się własnym ego a nie dobrem i budowaniem jakiegoś wspólnego ładu i atmosfery. Ludzie nawet będąc w dużych skupiskach bywają często samotni. To spędza mi sen z powiek i niestety odbija się na całej scenie zarówno tej światowej jak i szczególnie na naszej polskiej scence. Przez to, niestety może się tak zdarzyć, choć mam nadzieję że to nigdy nie nastąpi, że ta kultura całkiem zmieni swoje znaczenie lub w ogóle przestanie istnieć. Zostanie tylko konsumpcja, niekoniecznie dobrego jakościowo przekazu, co doprowadzi z czasem do ogólnej agonii muzyki. To tak jakby zamiast pięknych klasycznych filmów zostały tylko reklamy, które są chyba najniższą z możliwych form obrazu, podobnie chyba zaczyna być z jedzeniem, najpierw zaczynasz jeść kupę a potem Twój gatunek ulega wyginięciu ale zostawmy już te czarne scenariusze…

Najlepszy set zagrałem…

Trudno powiedzieć, mi się chyba nigdy, do końca nie podoba jak gram:) ale kilka razy byłem w miarę zadowolony. Chyba przed Swayzakiem było całkiem spoko, na otwarciu naszego klubu z Jackiem – 1955. I przed Carlem Craigiem z Piotrkiem Sobotą b2b, już w nie naszym 55.

Utwór, który towarzyszyłby mi w samotnej podróży na koniec świata…

Cholera… to, wbrew pozorom trudne pytanie. Może jakiś ambientowo-noisowy utwór ale musiałby być zalupowany i przepuszczony przez randomowo działający na nim delay – najlepiej time factor firmy Eventide 🙂 (nie nie zapłacili mi za to, że o nim wspomnialem:D). Mam przeczucie, że mogłaby być to dość długa podróż, stąd pomysł posłuchania czegoś wiecznie zmieniającego się, morfującego. Poza tym mniej lub bardziej klasyczna kompozycja znudziła by mi się pewnie, zanim ujechałbym pierwsze 100 kilometrów.

Najbardziej cieszę się, że udało mi się…

To z kolei dość intymne pytanie. Wydaje mi się jednak, o ile wypada się czymś takim dzielić na łamach portali internetowych, że w miarę dogadałem się z własnymi pragnieniami i poukładałem życie z najbliższymi mi osobami. Takimi z którymi nie zamierzam się nigdy rozstawać czy zrywać kontaktu. Moi bliscy i przyjaciele, to dla mnie bardzo ważne w życiu „elementy”. Lubię się czasami mocno wyalienować, w dzieciństwie miałem tak notorycznie ale teraz nie wyobrażam sobie życia bez nich – prawdziwych przyjaciół.

W najbliższym czasie zamierzam?

Zrealizować tak wiele rzeczy, które zaniedbałem w przeszłości ile tylko zdołam. Nic konkretnego nie zakładam. Po prostu chce dać z siebie wszystko i realizować zarówno pomysły muzyczne kłębiące się od dawna w mojej głowie jak i układać moje życie sam po swojemu. Oczywiście zamierzam także kontynuować kooperację muzyczne, które po prostu uwielbiam – mam chyba odrobinę czegoś z „sesyjniaka”. Bardzo lubię usiąść z kimś kto podobhnie myśli i z ręki ponagrywać wiele śladów muzyki a potem martwić się ewentualnie aranżem. To chyba jest również swojego rodzaju constance dla mnie. Ja nie mam wielkiego doświadczenia producenckiego, zawsze postrzegałem swoją działalność na scenie elektronicznej muzyki klubowej dość dj-sko. Jednak z czasem odezwało się dzieciństwo i chęć zrobienia czegoś więcej. Dotychczas zrobiłem zaledwie kilka remixów i głównie pomagałem innym w ich projektach, natomiast w tym roku mam zamiar się skupić, trochę bardziej, na własnych produkcjach. Co z tego wyniknie, zobaczymy.

Muno Podcast który nagrałem to…

Tak naprawdę nie potraktowałem tego jako typowego miksu. Bardziej jako podcast, czyli zbiór utworów ulubionych z jakiegoś okresu. Ciężko w godzinę złożyć coś co bardzo kompletnie zamyka formę. No i oczywiście wyszła godzina z hakiem (śmiech). Musiałbym robić chyba kilka takich podcastów rocznie. Z reguły miksuje z winyli, ponieważ kocham manualny wpływ i kontakt z nośnikiem a także jego dynamikę i pewne „człowiecze nierówności”. Mniej w tym podcaście techniki, więcej miłych kompozycji ulubionych artystów, które w wielu momentach mi pomogły. Kilka śmiesznych dla mnie skitów czy mesedży. Mam też nadzieję, że dobrze będzie się słuchało tych piosenek także innym, szczególnie na wiosnę. Na rowerze, w kuchni, kajaku, na ulicy czy w domu. Może nawet i w wannie 🙂

Chcialem też bardzo podziękować za możliwość nagrania tego podcastu dla Was i bycia częścią tego cyklu. Zrobiłem to w 2 dni ale czułem, że to była dla mnie sama przyjemność, dziękuję raz jeszcze.

Rozmawiał Alex Kubaczewski



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →