Przepraszam, którędy na after?

Artykuł

Jeśli jeszcze nie wytrzeźwiałeś, nie chcesz wracać do "świata rzeczywistego" (mimo, że jest już 8 rano) lub - o zgrozo - dopiero wstałeś i szukasz rozrywki, to afterparty jest dla Ciebie.

Klubowe, czy też festiwalowe „poprawiny” to niezwykle ważny element imprezowej kultury. Jedne miejsca się zamykają, inne dzięki temu, że konkurencja idzie do łóżka, rozkwitają. Nie mniej pociągającą i niosącą znamiona przygody opcją jest after w domu bliskiej i zaufanej osoby lub tej całkiem niebliskiej i nieznanej. Przyjrzeliśmy się temu zjawisku, mając nadzieję, że pomoże Ci to w odpowiedzeniu na pytanie, które z pewnością pojawi się w Twojej głowie w zbliżający się weekend.

Iść spać, czy iść na after?


Mateusz Kazula, klubowy gawędziarz, podkreśla, że na dobry after muszą być perspektywy. Czasem zwykłe wyjście na piwo kończy się powrotem po całej dobie. Innym razem jest takie ciśnienie na spust, że wszyscy wracają do domów niepocieszeni, bo kondensacja zabiła klimat. To nie jest sytuacja zero-jedynkowa.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

fot. Pola Sobuń


After według niego to też reakcja na przemiany życia klubowego. Kiedyś kluby były prawdziwymi przyczółkami niezależnego życia i alternatywnych wydarzeń, dziś ten „niezal” często pozostaje jedynie sloganem. Zdjęcia, tagi, promocje, reklamy, clubbing się mocno urynkowił, after zaś wciąż pozostaje pewną tajemnicą, obiecuje coś innego. Inna sprawa, że dziś żyjemy coraz szybciej, ludzie chcą mocniej, więcej, dłużej, nawet jeśli to się odbywa w bezpieczniejszy i bardziej powierzchowny sposób.”Afterowicz” to już poważna funkcja społeczna, co byśmy zrobili bez tych kochanych ludzi, którzy raz po raz udostępniają swoje jamy na poranne spędy.

Po drugiej stronie luzztra


Zanim jednak trafimy do czyjejś „jamy”
, sam pobyt w klubie często przeciąga się do imponujących porannych (południowych?) godzin. Z tego słynie legendarny warszawski klub Luzztro, w którym nie bez powodu butelka wody mineralnej jest droższa od alkoholu. Akme, rezydent klubu, zapytany o powody, dla których imprezowicze zostają w „luzztrach” do późnego popołudnia, stawia na pewnego rodzaju ucieczkę. Rzeczywistość rzadko jest tak kolorowa jak bajkowa atmosfera imprezy z dobrą muzyką i uśmiechniętymi ludźmi. Na imprezie czas płynie inaczej, wszystko wydaje się milsze, lepsze – ludzie chcą, żeby to trwało jak najdłużej.

Nad ranem na Aleje Jerozolimskie 6 nie trafiają tylko niezniechęceni wschodem słońca imprezowicze. Regularnie można spotkać tam artystów, nierzadko zagranicznych, którym nie spieszno na samolot, czy jak np. przywiedziony chęcią zobaczenia osławionego „sniffing roomuSamuel Kerridge, który prosto z Nowej Jerozolimy udał się do Luzztra, gdzie m.in. zagrał after b2b z warszawskim didżejem Malem. Jeśli didżej w klubie jest kolegą wszystkich i wszyscy są sobie równi, to na afterze tym bardziej.

Budzik nastawiony na 3:00 po to, żeby godzinę później znaleźć się w klubie

Jednym z najważniejszych aspektów afteru jest odpowiednia muzyka. Ze świeczką szukać dobrego warm-upowca, i kogoś kto „pociągnie” odpowiednio after. Są jednak tacy, którzy ukochali tę porę grania. Scanate, didżej z poznańskiego kolektywu Wypożyczalnia Kumpli, ceni atmosferę panującą w klubie po 5 rano.

Wpadają pierwsze promienie słońca, a bezkształtna masa cieni na parkiecie staje się rozpoznawalna. Robi się luźniej bo większości ludzi, którzy przyszli do klubu tylko po to, żeby wypić kilka szotów przy barze, posłuchać headlinera i „odhaczyć” imprezę już nie ma. Wydaje mi się, że jest to godzina największego stężenia świadomej publiki na metr kwadratowy. Chociaż parkiet jest już wysoce niestabilny i łatwo zniszczyć budowane napięcie, to genialnie reaguje na emocje w muzyce i największym wyzwaniem jest utrzymać ten stan tak długo, jak się tylko da.

Scanate na afterze w ogródku klubu Projekt LAB

Paradoksalnie, afterem można też zacząć dzień. Budzik nastawiony na 3:00 po to, żeby godzinę później znaleźć się w klubie i popatrzeć na wszystko trzeźwym okiem – poleca amatorom mocnych wrażeń Scanate.

Bezsensowne wymęczenie organizmu?

Najbardziej skrajny głos w  temacie klubowych afterów zabrała, wydawałoby się, najbardziej zainteresowana osoba. Choć nie brakuje osób, które z afterów zrobiły sedno weekendów, i potrafią na nich przesiedzieć kilkanaście godzin to czasem pojawia się głos refleksji.

Aftery po zwykłych imprezach, moim zdaniem, nie mają sensu i czasem ich żałowałam. Bezsensowne wymęczenie organizmu. Perspektywa powrotu do domu w takim stanie jest przerażająca. Jest teraz ciepło, otwierają się nowe możliwości i można coś ciekawszego ze sobą zrobić, niż zaszyć się na afterze i dać przelecieć weekendowi między palcami i między kolejnymi kreskami – stwierdza afterowiczka, która chciała pozostać anonimowa.


Najfajniejsze aftery są po festiwalach. Rok temu after po Up To Date stał się biforem. I to bez żadnych wspomagaczy, pomijając noc festiwalu. Wytrzymaliśmy dzięki dobremu nastawieniu i radości, która nas rozpierała. YouTube dj, wymienialiśmy się kawałkami. A w poniedziałek w pracy dało się spokojnie żyć, mimo takiego weekendu. Ja żyłam jeszcze wspomnieniami i dalej byłam podekscytowana
– dodaje.

Nie tylko przedłużenie imprezy


Jedną z najpopularniejszych afterowych inicjatyw festiwalowych jest Audiopole w Płocku (po Audioriver)
. Jak wspomina Tayler, przedstawiciel projektu, zaczynali skromnie.

Generator prądu wyciągnięty z piwnicy, zielony wojskowy namiot z wyprzedaży, 4 małe głośniki i dosłownie kilkadziesiąt bawiących się osób.
Mimo festiwalowych atrakcji, pomysł chwycił, być może dzięki emocjonalnemu podejściu do sprawy – Audiopole to nie tylko przedłużenie imprezy, ale miejsce, w którym ludzie mogą poczuć bliższą więź z innymi niż na zatłoczonych ścieżkach festiwalu.

Audiopole 2015 fot. Sandra Biegun

Idea imprezowania na trzeźwo


W nieco afterowej opozycji stoi Technoranek, na którym to nawet „pompował” Filip Chajzer z ekipą Dzień Dobry TVN
. Technoranek dostrzega nieco inne zalety zabawy o wschodzie słońca.

Wtedy wstępuje w ludzi jakby inna energia, euforia, natomiast esencją samej inicjatywy jest formuła dziennych imprez przed-pracowniczych, jako rodzaju rozgrzewki przed nadchodzącym dniem. Afterów jest sporo, dlatego to właśnie idea imprezowania na trzeźwo wydała nam się o wiele bardziej interesująca. No i bezkompromisowa – zarówno dla występujących artystów, jak i uczestników. Gdy 200 osób spotyka się w środę przed pracą, po to by potańczyć i po prostu się spotkać, masz pewność, że są to prawdziwi miłośnicy techno, a nie “sczesane” osobniki, którym obojętne czy puścisz lekki techniawkowy szlagier, czy może mięsisty występ live – byle nóżka chodziła. Natomiast nie odcinamy się całkowicie od afterów. Nasze najbliższe urodziny odbędą się nie w dzień roboczy, a w sobotę.

Zdjęcie: facebook.com/technoranek


Technoranek chce uniknąć instytucjonalizacji imprez nad ranem poza klubem, których często siłą jest spontaniczność
staramy się, aby edycje klubowe nadal przeplatały się z domówkami i  imprezami w innych niekonwencjonalnych lokalizacjach.To nam daje niepowtarzalny klimat a uczestnicy naszych imprez mogą dzięki temu stać się po części współorganizatorami całego spotkania.

Iść, czy nie iść

After to wyniesienie na piedestał „przesady” i hedonizmu. Póki liczy się jeszcze w tym wszystkim muzyka i towarzyskie relacje, to nie idź spać, idź na after.

Tekst: Mariusz 'Zariush’ Zych
Zdjęcie główne: Sandra Biegun



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →