’Znaleźliśmy się w innym czasie i epoce’ – Gamma Festival (Rosja) RELACJA

News

Stary Browar w Sankt Petersburgu i industrialne techno oraz eksperymentalna elektronika - sprawdź naszą relację z tegorocznej edycji festiwalu Gamma.

Kiedy białe noce chylą się już końcowi w Sankt Petersburgu, nadal w pełni kwitnie sezon turystyczny. Od rana do późnych godzin wieczornych na ulice i urokliwe kanały wylewają się tłumy zwiedzających. Wśród całego bogactwa i zabytków Wenecji Północy można odnaleźć muzyczną oazę, jaką jest festiwal Gamma, organizowany przez agencję bookingową m_division. Agencja jest odpowiedzialna za przygotowywanie głównie cyklicznych imprez, a na rynku działa już od 8 lat. Pod jej szyldem wychodzą między innymi takie imprezy, jak Nobel, Siberian Rave Festival, Industrial Music Trip czy owa Gamma. Jako miejsce dla swoich wydarzeń Rosjanie szczególnie upodobali sobie stare, pofabryczne tereny i budynki. Nie inaczej było i przy tegorocznej Gammie.

W samym środku lipca udaliśmy się do Sankt Petersburga, miasta gdzie agencja ma swoją siedzibę. Serce festiwalu przez weekend biło w dawnej fabryce piwa, ale na jeden dzień wydarzenia przeniosły się do Teatru Aleksandrysjkiego. Ten najstarszy rosyjski teatr narodowy w roku 2013 otworzył swoje dodatkowe podwoje – Nową Scenę. Warto zaznaczyć, iż festiwalowy karnet nie przewidywał możliwości wstępu na piątkowe koncerty, należało zaopatrzyć się w osobny bilet (a te, mimo dość dużej powierzchni budynku, szybko się wyprzedały). Wieczorny piątkowy program obejmował wydarzenia audiowizualne, a wśród zaproszonych artystów doszukać się można było ich rodaczki Dashy Rush, Tobiasa Freunda, czy przedstawiciela wytwórni Raster-Noton – Roberta Lippoka. Nie bez powodu ich występom przypadła teatralna lokalizacja. Możliwości sceny pozwoliły na wydobycie całego piękna, jakie dało połączenie muzyki i obrazu. Wokół sceny zawieszono okrągły ekran i to na nim skupiała się uwaga zgromadzonej publiczności. Zawłaszcza występ Dashy Rush wzbudził ogromne zainteresowanie, a wszystko to za sprawą umiejętnego dopasowania i zaprezentowania wizualizacji. Ale nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem i cały misternie utkany program przerywa… usterka techniczna! Już od pierwszych chwil technicy mieli zatroskane miny, a podczas występu Lippoka ich bezradność sięgnęła zenitu. Jednak gwiazda Raster-Noton nie zniechęciła się kryzysową sytuacją, pokazując że ponowne rozpoczęcie wpływa na niego motywująco. Dzięki temu po raz pierwszy usłyszeliśmy live najpiękniejszą jego ambientową produkcję o tytule Close, w zupełnie innej aranżacji niż oryginalnym wydaniu. Koncerty z przyczyn technicznych zakończyły się krótko po północy, a zawiedziona publiczność udała się do domów. W ramach rekompensaty postanowiliśmy wybrać się na wieczorny spacer po przepięknie oświetlonym Sankt Petersburgu.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

W sobotę, tuż po godzinie 16, nadszedł czas na udanie się do browarnego kompleksu – Fabryki Stiepana Razina. Jest to najstarszy tego typu obiekt w całej Rosji. Założony w 1795 roku, obecnie już nieczynny browar, przez dwa dni stał się małą stolicą techno. Obiekt podzielono na trzy główne części – budynek A, B i dziedziniec, przy czym ten otwierał się i zamykał jako pierwszy. Znaczną część wydarzeń przeniesiono do zadaszonych części obiektu. Na część A składało się kilka pięter, a scena główna – Gamma – była najbardziej widowiskowa. Duża hala, w której kiedyś znajdowały się browarniane kadzie, już od pierwszej chwili zrobiła na nas ogromne wrażenie. Wysokie stropy, szorstkie i surowe warunki idealnie oddawały charakter festiwalu. Ale początkowo przyszło nam zadowolić się tylko dziedzińcem i występami artystów rosyjskiej sceny muzycznej.

W halach głównych ciągle trwały prace. Na pierwszy rzut oko lokalizacja festiwalu zdawała się być kompletnie nieprzygotowana, ale z godziny na godzinę widzieliśmy jak szybkie postępy czyni ekipa dźwiękowców. Po godzinie 22 festiwal ruszył pełną parą i otworzył pierwszą część budynku, a zakończył występem Murcofa na wspomnianym dziedzińcu. A my z niecierpliwością wypatrywaliśmy przybycia Antona Zapa, czołowego przedstawiciela moskiewskiej sceny elektronicznej. Ten doświadczony producent do perfekcji opanował sztukę DJ-ingu i kolejny raz oczarował nas swoim wyszukanym gustem muzycznym i techniką grania. Potwierdzeniem było zagranie w kulminacyjnym momencie kawałka Aardvarck – Rah. Jakaż szkoda, iż Zap nie cieszy się większą popularnością w europejskich klubach czy festiwalach. A już chyba normą jest, iż rodacy w swoim ojczystym kraju zwykle nie mają dużej publiczności – przez dwie godziny bawiliśmy się w otoczeniu najwyżej 100 osób. 

Uczestnicy w tym czasie zebrali się w innej części budynku, otwartej jako ostatniej i oznaczonej literą B. Niestety, przepadł nam występ duetu Emptyset, ale czekały nas jeszcze nie mniej interesujące kąski. Po przekroczeniu progów budynku znaleźliśmy się w innym czasie i epoce. Wnętrza pachnące piwnicą, kurz i klimatyczne oświetlenie sprawiły, iż pojawiła się u nas gęsia skórka. Tak właśnie znaleźliśmy się w jednej z najbardziej urzekających w Europie miejscówek, które zaadaptowano na  wydarzenie muzyczne. Po przejściu długich korytarzy i wąskich, stromych schodów ukazała się nam wspaniała przestrzeń, z ogromną sceną oraz telebimem potrzebnym do wyświetlania wizualizacji. Wyborna akustyka i dobór artystów okazał się strzałem w dziesiątkę.

Udało nam się posłuchać Drew McDowella, byłego członka legendarnych grup Coil i Psychic TV, który promował bardzo udany nowy album. Idealną kontynuacją industrialowej tematyki był duet Oake, który na nowo zdefiniował pojęcie intensywności, serwując post-industrialne techno z dream popowym wokalem. Niestety, nie wiedząc dlaczego, organizatorzy ten wspaniały obiekt otworzyli tylko na jedną, sobotnią noc. Według naszej osobistej opinii to właśnie tu, w tej części powinno się zebrać najważniejszych artystów i zaplanować główną część programu. Sobotni dzień zakończyliśmy występem szwedzkiego duetu Ulwhednar, pod którym kryją się bardzo popularni producenci Varg i Abdulla Rashim. Soniczne dronowe techno idealnie wpasowało się w industrialną przestrzeń zabytkowego browaru, co potwierdziła licznie zgromadzona publiczność okazując euforyczne emocje.

Ostatni dzień festiwalu przeniósł swe sceny wyłącznie na teren jednego budynku. Mimo mniejszej liczby uczestników parkiety były pełne, a i strefa gastronomiczna pękała w szwach. Niedziela rozpoczęliśmy od występu live, jednego z bardziej utalentowanych rosyjskich producentów młodego pokolenia, kryjącego się pod pseudonimem Buttechno. Dojrzałość brzmień, które opierały się na techno w klimacie leftfield, momentami prezentując detroitowe modulatorowe melodie zrobiły na nas duże wrażenia.  Kolejne godziny programu upłynęły pod szyldem labelu Giegling, przeznaczając mu jedną ze scen – Omega. Na szczególną uwagę zasługuje Dj Dustin, który perfekcyjnie spajał deep house’owe rarytasy z melodycznym techno, czego zwieńczeniem był zamykający utwór Jason Fine – Process Three. Nad wszystkim czuwał jeden z szefów labelu, Konstantin, o którym swojego czasu ostatnio było dość głośno z powodu pewnej internetowej potyczki na temat równości płci. Ale u licznie zebranej damskiej części publiczności nie dało się zauważyć nienawistnych spojrzeń.

Festiwal Gamma to nie tylko muzyka i przestrzeń, to także prezentacja prac rosyjskich artystów. Na kilku piętrach głównego budynku ukryto, mniej lub bardziej, pokaźną liczbę instalacji. W większości były to prace audiowizualne i wykorzystujące przedmioty użytkowe. Ba, podczas całego festiwalu mogliśmy też podpatrywać pracę artysty – spawacza. Jeszcze przed rozpoczęciem, mężczyzna ten, w pocie czoła pracował już na przekuwaniem starych prętów na futurystyczne rzeźby.

Niewątpliwym atutem festiwalu jest jego lokalizacja. Sankt Petersburg to nie tylko Ermitraż, pałace i zwodzone mosty. Kiedy oszołomiony pięknem tego miasta trafiasz do dzielnicy fabrycznej okazuje się, że miasto ma też i drugie oblicze. Może trochę bardziej brudne, zaniedbane, ale ciągle fascynujące. Nadal zadziwiające jest w jak piękny sposób można przywrócić życie nieużywanym obiektom, a idealnie widać to na przykładzie GAMMY. Browar, zaprojektowany przez architektów Jurgensa i Bohmsteda, przez ostatnie lata popadł w zapomnienie i ruinę. Festiwal pozwolił budynkowi na nowo rozkwitnąć i poznać się od swojej najlepszej strony. Jego liczne zakamarki, piętra i ogromne luki w sufitach przeniosły nas w czasy sowieckiej świetności tego obiektu. Szkoda, iż w jego najpiękniejszej części tylko w piątek znalazło się miejsce na wydarzenia. W ten sposób organizatorzy nie pozwolili się nam cieszyć w pełni jego pięknem i tajemniczością. Sam zapach, wilgotność, struktura ścian i schodów przeniosły nas do zupełnie innego stulecia. Rzadko przychodzi okazja do odwiedzenia tego typu budynków, a jeszcze rzadziej w mieście tak pięknym jak Sankt Petersburg. Pryska też przekonanie, iż Rosja to stan umysłu i ludzie są oderwani od rzeczywistości. Na miejscu okazuje się, iż jesteśmy w samym środku Europy i jej mieszkańcy zupełnie w niczym nie różnią się od tej społeczności, która bawi się w Berlinie czy Londynie.

Tekst: Katarzyna Bujno & Kamil Kuczyński
Zdjęcia: Katarzyna Bujno & Kamil Kuczyński


Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →