Muno.pl Podcast 60 – Bueno Bros

Podcast

W 60. odcinku Muno podcastów Bueno Bros bardzo jasno i rzeczowo wyjaśniają, dlaczego nie mogliby zostać księgowymi. Dodatkowym dowodem na to, że są odpowiednimi osobami w odpowiednim miejscu jest miks nagrany specjalnie dla Muno.pl.

Bueno Bros w świadomości szerszego grona słuchaczy zaistniało dzięki remiksom utworów takich artystów jak Brodka czy zespół Hey. Ich elektroniczne interpretacje piosenek wykonawców związanych ze środowiskiem pop-rock, z pewnością zacieśniły międzygatunkowe więzi muzyczne i wykazały się wysokimi walorami artystycznymi. Z kolei niedawne remiksy utworów zespołu Jazzpospolita zaowocowały projektem Jazzpo + Bueno, który intensywnie rozwija się zarówno w studiu, jak i na scenie.
Przygoda z muzyką elektroniczną dla duetu Bueno Bros rozpoczęła się dawno temu- od pracy w radiu i nieśmiałych produkcji tworzonych w domowym zaciszu. Dziś ich kariera nabiera rozpędu– współpraca z projektantami Paprocki&Brzozowki, zapowiedzi nowych wydawnictw, powołanie do życia labela Sensefloor oraz grafik zapełniony imprezami w najlepszych klubach w Polsce. O tym wszystkim jednak przeczytacie w wywiadzie, który Michał i Marcin udzielili Muno.pl. Zapraszamy was również do odsłuchania Muno.pl Podcast mixed by Bueno Bros.

POSŁUCHAJ:

WYWIAD: BUENO BROS (Polska/UK)

Słuchało się dużo muzyki w waszym rodzinnym domu?
Michał: Nie ma u nas wielkich tradycji muzycznych. Mimo, że mamy takie samo nazwisko jak Komeda i jesteśmy z Ostrowa, jedynym faktorem przekazanym przez geny jest nasz dziadek, który grał na klarnecie w orkiestrze wojskowej.
Marcin:Sami sobie przetarliśmy ścieżki muzyczne i sami kształtowaliśmy swój gust; nikt szczególnie nie pomagał – ani tradycje ani środowisko blokowiska, gdzie słuchanie Iron Maiden, czy Metallici było odbierane raczej jako dziwactwo.
W waszym oficjalnym bio czytamy, że jesteście stworzeni do muzyki i tworzący muzykę. Czy oznacza to, że muzyka jest jedyną rzeczą, którą się w życiu zajmowaliście i zajmujecie?
Marcin: To raczej stan, do którego dążymy. Od kilku lat wszystko idzie w dobrym kierunku. Kochamy środowisko studyjne – Michał radio, ja dłubanie przy dźwiękach. Lubimy być w jakikolwiek sposób kreatywni. Pewnie dlatego moglibyśmy pracować jako księgowi.
Jaka była najlepsza rada jaką usłyszeliście na temat tworzenia i grania muzyki?
Marcin: Zawsze uważałem, że istnieje jakiś tajnik, który umieszcza nagranie w pewnym kanonie, nawiasie tzw. „dobrej produkcji”. Kiedyś Alan Moulder (producent, realizator m.in. NIN, Smashing Pumpkins, A Perfect Circle) zaprosił mnie do studia podczas pracy nad drugą płytą White Lies. Nie znam nikogo na świecie, kto miksuje nagrania lepiej, niż on. Podczas rozmowy powiedział jedno zdanie, które mam w głowie do dziś: „Jeśli jesteś zadowolony ze swojego miksu, to znaczy, że on jest dobry, nawet jeśli inni uważają to za coś dziwnego”. Nie ma jednego szablonu i w sumie wszystko wolno. Nabrałem pewności co do swojej pracy. Nigdy nie podobało mi się podążanie głównym nurtem, lubiłem „psuć” muzykę. Popularność produkcji takich jak Burial, czy Andy Stott tylko potwierdza słowa, które usłyszałem.
Zestawiając elektronikę z popem, rockiem lub jazzem myślicie o różnicach czy może o cechach wspólnych tych muzycznych gatunków? Co chcecie zaakcentować i podkreślić w remiksowanych utworach?
Michał: Mamy z tym pewien problem. Szukamy pewnego wspólnego mianownika naszej pracy. Czasem to może zbijać z tropu. Sami nie lubimy słowa „eklektyzm” i staramy się tego unikać. Chyba najprościej podsumować naszą muzykę jako elektronikę, bez dodatków
Marcin: „Alternatywna” brzmi chyba zbyt patetycznie. Prawda?
Michał: Nie ma też jakiejś szczególnej rzeczy, którą podkreślamy przy przerabianiu muzyki. Remiks to specyficzną forma wyrazu, pewien etap kreatywności i sposób wyrazu.
Praca na cudzym materiale zdaje się jednak wiązać z pewnymi ograniczeniami, a może nawet i kompromisami…

Michał: Rzeczywiście czasami tak jest. Mamy szczęście, że pracujemy z artystami, z którymi się rozumiemy.
Marcin: Jak dotąd nie było sytuacji nieprzyjemnych, negatywnych kompromisów. Tak się zdarzyło, że uwagi i sugestie zawsze wnosiły coś pozytywnego do produkcji.
Odmówiliście komuś kiedyś zrobienie remiksu?
Marcin: Tak, zdarzyło się kilkakrotnie. Głównie z braku czasu. Zaangażowanie w cudze projekty odłożyło nasze własne wydawnictwa o jakieś 2 lata. Tym niemniej remiksowanie i praca z uznanymi muzykami, których sami słuchamy  sprawia nam dużą przyjemność i wkrótce można się spodziewać kolejnych przeróbek, pod którymi się podpiszemy. Wydaje się jednak, że w końcu znaleźliśmy balans.
Wspomnijmy o waszej współpracy z Jazzpospolitą, której album „Impulse” wzięliście na warsztat. Co w praktyce oznacza koncert jazzowych instrumentalistów z twórcami muzyki klubowej?
Michał:Poznaliśmy się na backstag’u Męskiego Grania. Wkrótce po tym napisali z propozycją zremiksowania jednego utworu. Wybraliśmy „Czerwoną Flagę”
Marcin: Chłopakom z Jazzpo remiksu nie mogliśmy odmówić. A później od słowa do słowa uznaliśmy, że niezwykle przyjemnie byłoby razem pograć, przerabiać, pisać na nowo. Kilka dni temu zaczęliśmy wspólne próby, podczas jednego wieczoru w warszawskim klubie Sztuki & Sztuczki zagraliśmy osobne koncerty, między którymi połączyliśmy siły i zagraliśmy około 20-minutową próbkę tego, co tworzymy z myślą o wspólnym, pełnym graniu. Projekt Jazzpo + Bueno raczej na zasadzie wyjątkowości. Przypuszczam, że koncertów nie będzie zbyt wiele, wyobrażam sobie ten projekt jedynie w szczególnych miejscach i okazjach. Od strony percepcji muzycznej rozumiemy się doskonale.
Wasz nowy materiał niedługo ukaże się nakładem dopiero co powstałego labela Sensefloor. Czy możecie coś więcej powiedzieć o tym projekcie?
Marcin: W dzisiejszych czasach każdy może mieć label i wydawać muzykę. Dlatego sama decyzja o wydawnictwie nie była łatwa, bo łatwo ją trywializować.
Michał: Nasza muzyka jest specyficzna, nie każdy label wie jak zajmować się takimi wydawnictwami. Wydaje się jednak, że sami zorganizujemy to na poziomie, jaki nam odpowiada. Co więcej chętnie zaprezentujemy innych ciekawych artystów, których muzyka pasuje do naszego profilu.
Marcin: Na pierwszy rzut, prócz naszej epki, którą zatytułowaliśmy „/”, wyznaczyliśmy poznańskiego artystę tworzącego jako Disordered, niewiele później ukaże się wydawnictwo duetu Chmara Winter, które nie do końca pasuje do ich parkietowych produkcji dla Pets Recordings, czy Get Physical.
(Michał) Sensefloor to z założenia parkiet dla wrażliwych. Gdzie liczy się coś więcej, niż tylko dobra impreza. Wkrótce będziemy informować szerzej o naszych poczynaniach.
Czy tworząc oprawę do pokazów mody korzystacie wyłącznie z własnych produkcji? Jakich reguł musicie przestrzegać przy pracy nad tymi projektami?
Marcin: Korzystamy z własnych motywów oraz cudzych produkcji wsamplowanych w set. To forma, którą sami najczęściej wybieramy do grania w klubach, jednak przygotowujemy się do tego kilka tygodni, a samo granie przypomina trochę granie muzyki do filmu niemego.
Michał: Liczy się współpraca z reżyserem i kontrolowanie tego, co dzieje się na wybiegu.
Marcin: Zwłaszcza, gdy pokaz odbywa się w specyficznych warunkach i nietypowej choreografii. Ostatnio na pokazie duetu Paprocki&Brzozowski w Och Teatrze wybiegiem było wielkie łóżko. To determinowało muzykę, zachowanie modelek. Z Marcinem i Mariuszem pracuje się o tyle dobrze, że tak jak my szukają niestandardowych rozwiązań, a sama muzyka jest dla nich ultraważna.
Jakie macie plany na najbliższy czas?
Marcin: W tym momencie skupiamy się na trzech rzeczach – naszych wydawnictwach, projekcie Jazzpo + Bueno oraz na Sensefloor.
Czy możecie powiedzieć nam coś o nagranym przez was miksie?
Michał: Mam nadzieję, że kilka osób usłyszy w końcu jak my w ogóle gramy. Patrząc przez pryzmat remiksów można się pomylić i zdarza się, że dołącza się nas do nieco karkołomnych line-upów
Marcin: To nasza odpowiedź na utwór Stinga. Stylistycznie: Englishman in Berlin.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Magda Nowicka Chomsk


Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →