10 nieziemskich rzeczy na największym festiwalu psy-trance

Relacja

"Tydzień spędzony w Idanha-a-Nova był najpiękniejszym, najwspanialszym i najbardziej nieprawdopodobnym przeżyciem i doświadczeniem w całym moim życiu." Zapraszamy na obszerną relację z Boom Festival, największego festiwalu psy-trance'owego na świecie.

Nasza przygoda z festiwalem Boom, który odbył się pomiędzy 11 a 18 sierpnia 2016 roku w Idanha-a-Nova w Portugalii, rozpoczyna się już 10 miesięcy wcześniej, a dokładnie 10 listopada 2015. Wtedy to o północy ruszyła sprzedaż biletów i przyznaję, ze musieliśmy się niezle napocić, żeby je zdobyć. Ja dokładnie tej samej nocy przebywałem na dużej imprezie w Poznaniu, a więc nie mogłem być w tym samym czasie jednocześnie na dancefloorze i przed ekranem komputera. Na misję wysłaliśmy zatem naszego największego wojownika Bartłomieja O. Bartek podszedł do tematu z największym zaangażowaniem – zdecydował się walczyć o bilety z ponad 30-tysięczną hordą barbarzyńców z całego świata na 3 laptopy jednocześnie. Od północy przez kilkadziesiąt minut wciskał przycisk „odśwież” i po kilkuset próbach walki z serwerami bitwa zakończyła się absolutnym sukcesem – po zapłaceniu 140 euro za każdy z biletów otrzymaliśmy 4 wejściówki na największe święto psy trance’owe na świecie.
Wszystkie bilety, a było ich przeznaczonych do sprzedaży dokładnie 33 333, zostały wyprzedane w niecały miesiąc. Obywatele 154 krajów z całego świata zostało szczęśliwymi posiadaczami tygodniowego karnetu do tego psychodelicznego raju na ziemi.
Żeby dostać się do oddalonej od stolicy Portugalii o 270 km Idanha-a-Nova, wybraliśmy wspólny lot do Lizbony i wynajęliśmy samochód na 8 dni. W końcu nadszedł długo oczekiwany 11 sierpnia. Po wylądowaniu odebraliśmy nasz środek transportu i po szybkim zestockowaniu najpotrzebniejszych rzeczy: niezliczonej ilości Jagermeisterów, Red Bulli i wody, wyruszyliśmy z impetem na północny-wschód malowniczej Portugalii. Dość mocno obawialiśmy się kilometrowych kolejek samochodów i przyczep oraz kilkunastogodzinnego oczekiwania na wjazd, ale nasze obawy szybko przerodziły się w same najlepsze nowiny. Po dotarciu na miejsce i sprawnym odebraniu specjalnych opasek wjechaliśmy na teren festiwalu nie czekając ani minuty! Nasi przyjaciele, którzy pojawili się na miejscu dzień wcześniej, musieli odstać w kolejce 11 godzin!
Natychmiast po przekroczeniu bramy wjazdowej i otrzymaniu miejsca parkingowego ukazała się nam pierwsza nieziemska rzecz tego wspaniałego festiwalu, mianowicie jej LOKALIZACJA.
Boom Festival organizowany jest w wokół olbrzymiego jeziora, który znajduje się nieopodal tamy Marechal Carmona, a które to jezioro łączy się z rzeka Ponsul. Miejsce to jest potężne, wygląda jak prawdziwy raj na ziemi i obejmuje kilka km2. Wokół jeziora zbudowanych jest m.in. 6 scen muzycznych, food court, niezliczona ilość hamaków oraz setki namiotów każdego typu i rozmiaru. Żeby zobaczyć całą okolicę dookoła i sprawdzić wszystkie atrakcje i instalacje potrzeba praktycznie całego dnia. My mieliśmy ich osiem, więc szybko zainstalowaliśmy się w bezpiecznej odległości od Dance Temple, na obrzeżach campingu B i ruszyliśmy odkrywać wszystko co miała do zaoferowania ta niezwykła lokalizacja.
Na kolejną Nieziemską Rzecz na Boom Festival długo nie trzeba było czekać. Już po kilku minutach „sprawdzania terenu” natrafiliśmy na jedną z setek INSTALACJI ARTYSTYCZNYCH, z których Boom słynie na cały świat, a które ustępują jedynie tym na festiwalu Burning Man w Stanach Zjednoczonych. Praktycznie na każdym rogu można było podziwiać unikatowe projekty i budowle z zakresu ogrodnictwa, kreacji terenu, rzeźby, projekcji, video mappingu i każdej formy dekoracji jaka mieści się w umyśle artysty.
Co najbardziej uderzało i powodowało efekt zastanowienia to to, jak nieprawdopodobną ilość pracy i czasu ci ludzie musieli włożyć, żeby coś takiego zbudować od podstaw. Największego szoku doznaliśmy kiedy z oddali zobaczyliśmy gigantyczną budowlę szamańskiego bożka, zbudowanego w całości z drewna. Instalacja była wysoka na prawie 20 metrów! Robiło to fenomenalne wrażenie, widać go było z kilkuset metrów, a gdy zapadał zmrok, oświetlano go w bardzo oryginalny sposób oraz wrzucano na niego projekcje video, co wyglądało jak kosmos.
Nowością na tegorocznym festiwalu był Garden of Interactive Tech Art.
Obiecując sobie, ze dokładnie sprawdzimy każdą z tych instalacji w ciągu najbliższego tygodnia, pognaliśmy na zachodnią część obiektu, ponieważ powoli zaczęło się ściemniać, a przed nami powoli ukazywała się trzecia Nieziemska Rzecz tego wydarzenia, mianowicie DANCE TEMPLE oraz KOSMICZNA PRODUKCJA tego molocha.
Dance Temple to największa scena całego festiwalu. Zaprojektowana przez amerykańskie firmy Do Lab i Vita Motus i zbudowana przy współpracy z zespołem produkcyjnym Boom’u. Za dnia wygląda jak olbrzymi wąż z Amazonii, w nocy przybiera postać statku kosmicznego, z lotu ptaka wygląda zaś jak olbrzymi nietoperz z rozłożonymi skrzydłami. W nocy robiło to piorunujące wrażenie, zaś dopiero w ciągu dnia przy bliższym przypatrzeniu się docierało do ciebie jaka monumentalna ilość pracy i koncentracja na detalach zostały wykonane przy projekcie i instalacji tej struktury.
Dźwięk dochodzący z DJ’ki, o którym napisze szerzej poniżej, był tak krystalicznie czysty, ze czegoś tak doskonałego nigdy wcześniej nie słyszeliśmy, a odwiedziliśmy już wiele festiwali w ciągu ostatnich 20 lat. Nie trudno było zgadnąć. że to Funktion 1, najlepszy sound system na świecie, przynajmniej jeśli chodzi o psychodeliczny trance.
Po przetańczeniu bez przerwy całej nocy, wykończeni do granic wytrzymałości, zdecydowaliśmy się zakończyć pierwszy z siedmiu dni festiwalu. Wracając do namiotu nie sądziliśmy, że jeszcze przed snem będziemy świadkami kolejnej Nieziemskiej Rzeczy na festiwalu Boom – mianowicie CHILL OUT GARDENS.
W drodze powrotnej do naszej „bazy” zobaczyliśmy coś co umknęło naszej uwadze, kiedy spieszyliśmy się do Dance Temple. Była to scena Chill-Out wraz z otaczającymi ja relaksacyjnymi ogrodami, jedna z tych atrakcji, z której Boom jest sławny na cały świat. Olbrzymia powierzchnia o wielkości kilkuset metrów kwadratowych, w centrum której znajdowała się gigantyczna bambusowa wieża, a na pobliskich drzewach zawieszonych było blisko 100 hamaków! Pomimo sporego tłoku szybko znaleźliśmy wolne miejsca i rozlegliśmy się na lekko chłodnej trawce, a głowy oparliśmy na jednej z wielu poduszek dostępnych dookola. W ciągu kilkudziesięciu sekund podano nam przynajmniej z pięć joint’ów i zaoferowano całą gamę trunków różnych maści.
Co było naprawdę niezwykłe we wszelkiego tego typu miejscach chill-out’owych to to, jak szybko poznawaliśmy nowych znajomych, jak bardzo otwarci i życzliwi byli ci ludzie, a jak niesamowite rozmowy można było z nimi toczyć. W niecałe 60 minut wymieniliśmy poglądy z osobami z Panamy, USA, Niemiec, Francji, Japonii i Włoch.
Dzień drugi rozpoczęliśmy po przespaniu zaledwie 5 godzin. Na rosterze „muzycznym” była absolutnie topowa reprezentacja Izraela: rozpoczynający o 14:00 Animato, po nim zaś duet Yestermorrow, o 16:00 DJ’ka przechodziła w ręce jednego z moich ulubionych artystów – Symbolica. Późnym popołudniem sama wisienka na torcie – para Vini Vici, jeden z najgorętszych duetów na scenie psy trance’owej 2016 roku. Do tej pięknej uczty muzycznej mieliśmy co najmniej 3 godziny wolnego czasu, który postanowiliśmy przeznaczyć na wizytę w miejscu, który na czas festiwalu był bazą kolejnej Nieziemskiej Rzeczy – MUZEUM WIZJONEROW SZTUKI.
Boom jest znany na całym świecie z tego projektu i wielu wizjonerów sztuki na świecie marzy o tym, by zostać zaproszony do zaprezentowania swoich dzieł w tymże Muzeum. W tym roku organizatorzy nie przebierali w środkach, tylko zaprosili do współpracy bodajże największego i najbardziej oryginalnego artystę wizjonerskiego – Andrew Jones’a, szerzej znanego na świecie jako Android Jones. Oprócz Androida, swoje prace w tegorocznym Muzeum wystawiali również takie znakomitości jak Kanadyjczyk Chris Dyer, Australijczyk Cameron Gray oraz rosyjski artysta Keerych Luminokaya.
Zachwycając się dokonaniami największych wizjonerów sztuki poznaliśmy kilkunastoosobową grupę fantastycznych Francuzów, którzy przekazali nam coś na co polowaliśmy od momentu wjazdu na festiwal, i co jest jednocześnie kolejną Nieziemską Rzeczą, mianowicie pełny PROGRAM FESTIWALU (nie mylić z line up’em artystów).
Każda edycja Boom odbywa się pod konkretną tematyką, tym razem był to Szamanizm, a więc Program Festiwalu składał się w zdecydowanej większości z tej dziedziny. Pomimo, że wspomniany Szamanizm był widoczny prawie na każdym rogu, najlepszym miejscem na doświadczenie pełnego programu był tzw. Liminal Village. Dziesiątki filmów, warsztatów, paneli, wykładów czy performansów odbywało się najczęściej właśnie tam i niezależnie od pory dnia i nocy ta scena była prawie zawsze dokumentnie zapełniona.
Do prezentacji tychże warsztatów czy udziału w panelach zaproszone zostały największe znakomitości i indywidualności na świecie. Program Boom’u był tak zróżnicowany i obejmował tak olbrzymi zakres tematów, ze każdy mógł znaleźć tam coś dla siebie, zaś zaproszeni goście gwarantowali, że nikt nigdy się tam nie nudził. My, w ciągu tego tygodnia uczestniczyliśmy w dwóch wykładach: „Psy Trance Festivals Around the World” oraz „Masterclass – Production of Psy Trance”, obydwa z nich były naprawdę unikalnym doświadczeniem.
Zdecydowaną większość czasu spędzaliśmy jednak na Dance Temple. To tam występowali najwięksi psy trance’owi DJ’e i producenci świata i to tam dzień i noc można było zakosztować kolejnej Nieziemskiej Rzeczy – SOUND SYSTEMU FUNKTION 1. W ciągu ostatnich 20 lat odbyły się setki dyskusji i poglądów, który system dźwiękowy jest najlepszy na świecie. Ja psy trance słyszałem już na Martin Audio, Fulcrum Acoustics, JBL i wielu innych i bezdyskusyjnie najlepszy w tej lidze jest Funktion 1. Zestaw zainstalowany na Dance Temple był jak na razie najlepszym jaki kiedykolwiek w życiu słyszałem. Stopa basowa, tak ważna w tym gatunku, była tak czysta i jednocześnie energetyczna, że nie pozostawało nic innego jak oddać się muzyce. Niezależnie czy stało się 2 metry od głośników czy na samym środku dancefloor’u, jakość dźwięku była po prostu fenomenalna. Moim wielkim życzeniem jest zobaczyć Funktion 1 na którymś z festiwali w naszym kraju.
Ale festiwal Boom to nie tylko DJ’e, muzyka psy trance czy program artystyczny. Podczas uczestnictwa w jednym z paneli dowiedzieliśmy się, że Boom to NAJWIĘKSZY FESTIWAL EKOLOGICZNY ŚWIATA, co według mnie jest następną Nieziemską Rzeczą. Począwszy od 2008 roku, zbiera wszystkie prestiżowe nagrody, od Outstanding Greener Festival Award (edycje 2008, 2010, 2012 & 2014) aż po Green’n’Clean Festival of the Year (lata 2010 oraz 2014).
Zrównoważone Środowisko to jeden z głównych celów organizatorów, co zresztą dobitnie widać przechadzając się po „sajcie”. Cała woda zużyta czy to w kuchniach czy prysznicach jest później zwracana naturze w najczystszej postaci dzięki zastosowaniu radykalnego i innowacyjnego programu uzdatniania wody. Zainstalowane na obiekcie ponad 300 toalet są tylko i wyłącznie kompostowe, zastąpiły tradycyjne, dzięki czemu miliony litrów wody przestało być marnotrawione.
Organizatorzy podczas każdej edycji pracują nad najnowocześniejszym Programem Ochrony Środowiska, który jest później dumnie ogłaszany i uwzględniany w festiwalowej gazetce. Nic dziwnego, że przez wielu uczestników impreza oraz jej lokalizacja nazywana jest Mini Ekologiczną Wioską aniżeli Boom’em.
Podczas trwającego tydzień festiwalu niemożliwością jest niespożywanie posiłków lub nie uzupełnianie płynów. I tutaj portugalski mamut jest absolutnym liderem. Ponad 25 KUCHNI ŚWIATA dostępnych na obiekcie, w większości 100% organicznych, oraz jedna z największych wspólnych jadalni to kolejna Nieziemska Rzecz. Chodząc dookoła strefy zbudowanej z 55 różnych stoisk ma się wrażenie, że jest się na festiwalu jedzenia, a nie na festiwalu muzycznym. Nieważne czy jesteś wegetarianinem, weganem, czy twoim ulubionym jedzeniem to mięso, w restauracji Boom znajdziesz dosłownie wszystko. Dołóż do tego świeżo wyciskane soki, organiczne herbaty, wody kokosowe czy cidery własnej produkcji i jesteś w kulinarnym niebie. Jedzenie smakuje tak niesamowicie, że nawet najlepsze jego opisy nic tutaj nie pomogą. To trzeba po prostu spróbować.
Jeden z najbardziej unikalnych widoków, jakie można zobaczyć na Boom’ie i co niezwykle rzadko można doświadczyć na jakichkolwiek innych festiwalach to CAŁE RODZINY przechadzające się dookoła z dziećmi w praktycznie każdym wieku, od bobasa aż po ciągle rozrabiające sześcio i siedmiolatki. Specjalnie dla dzieci (i ich rodziców) przygotowany jest program Young Dragons i totalnie osobna cześć obiektu.
Osobna cześć campingu jest przeznaczona wyłącznie dla rodzin z dziećmi. Dla najmłodszych (i ich rodziców) zbudowana jest również scena wyposażona we wszystko czego pragną twoje pociechy. Można tam bezpiecznie pozostawić swoje dzieci pod stałym okiem opiekunów i skoczyć na parę godzin na Dance Temple.
Lecz chyba najpiękniejszą i najważniejszą Nieziemska Rzecza Boom’u jest to, ze trwa on bez przerwy SIEDEM DNI I SIEDEM NOCY.
Nie ma chyba nic wspanialszego niż pobudka o którejkolwiek godzinie, szybkie śniadanko albo i nie i prosto na dancefloor ulubionej sceny. Można walić w ciemno, ponieważ nieważne którego dnia i o której godzinie – impreza trwa po prostu non stop. Chcesz sobie zrobić przerwę od tańca? Lecisz szybciutko na oddalone o 100 metrów jezioro, zaliczasz parę kąpieli i… wracasz na dancefloor, bo twój ulubiony DJ właśnie dziś zaczyna.
Boom jest jednym z bardzo niewielu festiwali na świecie, który trwa nieprzerwanie przez cały tydzień. Ale jeśli masz do zagospodarowania 168 godzin, należy dobrze gospodarować energią i czasem, bo spędzenie tygodnia bez snu jest raczej awykonalne, nawet dla największych „maratonczykow” danceflooru.
Podsumowując, tydzień spędzony w Idanha-a-Nova na początku sierpnia zeszłego roku, był najpiękniejszym, najwspanialszym i najbardziej nieprawdopodobnym przeżyciem i doświadczeniem w całym moim życiu. Rzeczy jakie tam widziałem, osoby, które tam poznałem i muzykę, jaką tam usłyszałem, zostaną ze mną na zawsze już do końca życia.
Autor: Maciek Niedźwiedź


Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →