Banks
Jillian Banks mogłaby być kapryśną diwą, tymczasem długo pisała swoje oszczędne, gładkie kompozycje do szuflady, a do niedawna na stronie internetowej podawała fanom numer telefonu. Do uwolnienia lawiny jej kariery wystarczył zabawkowy keyboard. Następnym krokiem było pianino. Nuty dały wyraz uczuciom. Akordy zmieniały się w melodie. Przeszywające serce teksty dopełniły soczystych, orkiestrowych aranży.
BANKS zaznaczyła swoją obecność EP-ką „London”. Cztery utwory pozwalają lepiej poznać tę artystkę-samouka, która może być symbolem całego pokolenia. Jej utwory są szczere, pisane z poczuciem misji, ale łatwo się z nimi identyfikować. Barwne obrazy mieszają się w nich z popowymi kołysankami, a BANKS przyciąga każdą nutą, każdym akordem, każdym oddechem. Hipnotyzująca mieszanka bitów, pianina, pogłosów i uzależniającego głosu pozwala BANKS zmieniać gatunki jak rękawiczki, tak łatwo, że naprawdę warto odrzucić wszystkie gatunkowe szufladki. Hip-hop, pop, R&B, alternatywa, elektronika – wszystkie mieszkają pod jednym dachem. Ona może być każdym z nich, albo wszystkimi naraz. A może żadnym. Wokalistką. Poetką. Pianistką. Narratorką. Artystką. Jej talent docenił The Weeknd, zapraszając ją na wspólną trasę po USA. Pełna płyta BANKS pojawi się już w czerwcu.